Piotr Kuczyński: Za dwa lata druga odsłona kryzysu

argon_72209
Chorąży sztabowy
Posty: 6347
Rejestracja: 03 kwie 2006 01:23

Piotr Kuczyński: Za dwa lata druga odsłona kryzysu

Postautor: argon_72209 » 27 mar 2009 14:09

Piotr Kuczyński: Za dwa lata druga odsłona kryzysu

Dwa tygodnie temu opublikowałem (...) komentarz, w którym przedstawiłem trzy scenariusze rozwoju przyznając im różne miary prawdopodobieństwa realizacji. Największe szanse miał według mnie scenariusz, który jest obecnie realizowany - wzrost indeksów, cena surowców, osłabienie dolara i umocnienie złotego. Czas najwyższy, żeby zastanowić się na tym, co tak wyraźnie zmieniło nastroje i jak się to wszystko rozwinie.

Trwaj chwilo, jesteś piękna?Tytuł to oczywiście cytat z „Fausta” Goethego tyle, że w oryginale nie było na końcu znaku zapytania. Obecna sytuacja wymaga jednak, żeby go postawić. Dwa tygodnie temu opublikowałem (napisany sporo wcześniej dla „Gazet Wyborczej”) komentarz, w którym przedstawiłem trzy scenariusze rozwoju przyznając im różne miary prawdopodobieństwa realizacji. Największe szanse miał według mnie scenariusz, który jest obecnie realizowany - wzrost indeksów, cena surowców, osłabienie dolara i umocnienie złotego. Czas najwyższy, żeby zastanowić się na tym, co tak wyraźnie zmieniło nastroje i jak się to wszystko rozwinie.

Zacznijmy wpierw od genezy poprawy nastrojów. Giełdowe niedźwiedzie dostały ostatnio trzy, przełamujące ich kręgosłup, ciosy. Została przekroczona masa krytyczna - inwestorzy uwierzyli, że zmasowana pomoc rządów i banków centralnych musi przełożyć się na poprawę sytuacji w realnej gospodarce. Może nawet nie tyle uwierzyli ile chcieli uwierzyć.

Pierwszym ciosem było to, że kolejne banki poszły w ślady Citigroup meldując o zyskach w pierwszych miesiącach roku i twierdząc, że nie skorzystają z pomocy rządowej. Można powiedzieć, że meldowały o tym pojedynczo i codziennie, co wyglądało na zorganizowaną akcję. Dzięki temu zniknął strach przed nacjonalizacją, a to był potężny czynnik sprzyjający niedźwiedziom. Poza tym General Motors poinformował, że nie będzie jednak potrzebował 2 mld USD pomocy, o którą niedawno prosił, co zdjęło reflektory z sektora producentów samochodów.

Drugi cios niedźwiedzie otrzymały z Fed, który postanowił drukować pieniądze w celu zasilenia gospodarki gotówką. Zwiększył o 750 mld USD wartość wykupu gwarantowanych przez rząd instrumentów pochodnych (bazą są kredyty hipoteczne) emitowanych przez Fannie Mae, Freddie Mac i Ginnie Mae. Postanowił też wykupić w ciągu 6 miesięcy długoterminowe obligacje rządu USA za sumę 300 mld USD. Tego rynki nie oczekiwały. Mówiono, że to może kiedyś nastąpić, ale że Fed użyje tej broni w sytuacji krytycznej. Tym posunięciem (pierwszy raz od lat 1961 - 65) Fed chce osiągnąć dwa cele: zasilić gospodarkę dodatkową gotówką i podnieść ceny obligacji, czyli obniży rentowność, co według Fed (nie wszyscy się z tym zgadzają) wpłynie na zmniejszenie ceny kredytu hipotecznego.

Nawiasem mówiąc ostatnie doświadczenia pokazują, że wpływ tej decyzji na rynek obligacji może też nie być duży. Co prawda aukcja dwuletnich obligacji skarbu państwa (40 mld USD) zakończyła się sukcesem, ale inaczej wyglądała sytuacja na aukcji obligacji pięcioletnich. Okazało się, że żeby sprzedać 34 mld USD długu trzeba było zaoferować znacznie większą od oczekiwanej rentowność. Prognozy mówiły o rentowności 1,801 proc., a wynikiem aukcji była 1,849 proc. Poza tym bardzo słaby był popyt - stosunek popytu do podaży spadła z 2,21 do 2,02. Taki wynik aukcji zaniepokoił graczy, szczególnie, że przedtem w Wielkiej Brytanii podobna aukcja zakończyła się niepowodzeniem. Rentowność obligacji wzrosła, mimo że Fed kupował obligacje za 7,5 mld USD.

Trzeci cios zadał niedźwiedziom Timothy Geithner, sekretarz skarbu. W lutym, kiedy przedstawił zarys planu ratowanie sektora finansowego, rynki zareagowały gwałtowną wyprzedażą. Teraz było inaczej. Okazało się, że rzeczywiście zgodnie z planem Public Private Partnership Investment Program (PPPIP) powoływane mają być fundusze prywatno - państwowe, które będą skupować „trujące” aktywa. Na ten cel rząd przeznaczy 75 - 100 mld USD z programu TARP (plan Paulsona). Drugie tyle ma wyłożyć sektor prywatny. Te nowe fundusze będą emitowały dług, gwarantowany przez FDIC (lub FDIC będzie sama udzielała niskooprocentowanego kredytu) - może to być sześć razy tyle ile wynosił kapitał początkowy. Dzięki temu fundusze skupią 500 mld USD aktywów. Drugą częścią planu jest rozszerzenia działającego już planu TALF. Teraz będzie nie 200 a 1000 mld USD. Fed będzie przyjmował starsze obligacje bazujące na kredytach hipotecznych i poszerzy zakres aktywów, które będzie mógł przyjmować jako zastaw pod pożyczkę.

To wszystko się graczom spodobało, ale program Geithnera jest bardzo krytykowany. Nie ukrywam, że mnie się on też mi się nie podoba. W całości zgadzam się z krytykami (między innymi z noblistami Paule Krugmanem i Josephem Stiglitzem, czy profesorem Nourielem Roubinim i Martinem, Wolfem Financial Times) twierdzącymi, że ten plan jest drogą donikąd, a może nawet prowadzi na kompletne manowce. Przede wszystkim jest on jednak głęboko niemoralny. Prywatny kapitał zasili fundusze PPPIP niewielkimi kwotami, które ma szansę wielokrotnie pomnożyć. Jednocześnie prawie całe ryzyko ponosi budżet państwa, który do tego stosuje to, co było powodem kryzysu, czyli lewarowanie (sześciokrotną dźwignię finansową). To jest gaszenie pożaru benzyną. Widać też gołym okiem, że to rozwiązanie ma dać zarobić wielu firmom sektor finansowego (w domyśle: kolegom).

Najprostsze i najlepsze co można było zrobić, a o czym twórcy programu wiedzieli, było rozwiązanie, które zastosowali Szwedzi w latach 90. tych zeszłego wieku. Trzeba było znacjonalizować banki, wyrzucić na bruk ich zarządy, pozbyć się trujących aktywów wpisując je w straty lub sprzedając po cenach rynkowych i po paru latach sprzedać uleczone banki w ręce prywatne (przy okazji na tym nieźle zarabiając). Dlaczego administracja USA nie zastosowała tego rozwiązania? Otóż dlatego, że polityk amerykański jak ognia boi się dwóch rzeczy: posądzenia o ateizm i określenie mianem „socjalisty”. Media i eksperci rynkowi tę nacjonalizację (będącą niczym innym jak dobrym interesem) nazywali „socjalizmem”.

Dlaczego jeszcze to rozwiązanie jest groźne? Otóż dlatego, że jak twierdzi wielu ekonomistów fundusze z programu TARP zdecydowanie nie wystarczą do uleczenia sektora finansowego. Trzeba by skupić między 2000 a 4000 mld aktywów, a nie 500 mld. Jeśli rzeczywiście tak jest to znaczy, że za parę miesięcy administracja będzie prosiła Kongres o kolejne pieniądze (mówi się, że o 750 mld USD). Mogę się założyć o dużą sumę, że Kongres tych pieniędzy nie da. Wojna polityczna w USA trwa w najlepsze. Czyta się o 11 stanach, które się buntują i nie chcą podlegać prawom federalnym. Kością niezgody jest sposób, w jaki rząd radzi sobie z kryzysem - chęć wydawania kolejnych pieniędzy gwałtownie topnieje. Porozumienia między Republikanami i Demokratami nie będzie. Jak więc to wszystko się skończy? Tak, że w wielu przypadkach trzeba będzie za długi banków przejąć ich akcje i je znacjonalizować (tak twierdzi na przykład profesor Nouriel Roubini), a ten proces połączony z politycznymi kłótniami znowu obudzi niedźwiedzie.

Mamy jednak do tego momentu od 3 do 6 miesięcy czasu, więc trzeba korzystać z tego, że indeksy giełdowe i ceny surowców rosną, a wyceny jednostek uczestnictwa drożeją. Czyli właśnie „trwaj chwilo, jesteś piękna”. Tyle tylko, że jak widać ze znakiem zapytania. Powiedzmy jednak, że uda jakoś rozwiązać ten problem. Załóżmy, że jesienią w systemie bankowym będzie już spokojnie, a w gospodarce widać będzie pierwsze sygnały ożywienia. Przy okazji: dane z rynku nieruchomości i raport o zamówieniach w USA nie są takim sygnałami. Trzeba wejść głębiej w te raporty, żeby stwierdzić, że jest to tylko i wyłącznie bardzo zamglone światełko w tunelu. Poza tym dane z jednego miesiąca nie tworzą trendu. No, ale przyjmijmy, że jesienią rzeczywiście będziemy widzieli na horyzoncie (w 2010 roku) obiecywane przez Bena Bernanke ożywienie. Czy to będzie kończyło kryzys? Z całą pewnością nie.

Od momentu pojawienia się pierwszych oznak ożywienia gospodarczego rozpocznie się wyścig między gospodarką i inflacją, bo przecież inflacja wynikająca z zalewania systemu gotówką musi się pojawić (nie później niż za dwa lata). Szef Fed i sekretarz skarbu USA twierdzą, że mają plan wyjścia z tej sytuacji, ale ja bardzo w to wątpię. Twierdzi się, że sześcioprocentowa inflacja byłaby dla USA do przyjęcia, ale problem jest w tym, kto będzie pierwszy na linii mety, czyli w momencie, kiedy trzeba będzie podnosić stopy i wycofywać gotówkę z rynku. Jeśli gospodarka będzie pierwsza (PKB będzie szybko rósł) to działania Fed doprowadzą jedynie do spowolnienia, ale katastrofy nie będzie.

Zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest jednak to, że gospodarka będzie odżywała powoli, a inflacja będzie rosła szybciej. Choćby z tego powodu, że rynki finansowe podniosą znowu ceny surowców (i nie będą to małe wzrosty). Nadmuchane deficyty i potrzeby pożyczkowe osłabią też i to znacznie dolara, a to dodatkowo będzie podnosiło ceny surowców (szczególnie złota) i towarów rolnych. Nawiasem mówiąc osłabienie dolara bardzo nie będzie się podobało Chinom siedzącym na górze dolarów, co może doprowadzić (wręcz pewne jest, że doprowadzi) do dodatkowych perturbacji. Banki centralne będą musiały przepłynąć między Scyllą (stagnacja gospodarcza), a Charybdą (duża inflacja), Przesmyk będzie bardzo wąski. Trzymam kciuki, żeby się im się to udało, ale będzie to niezwykle trudne.

Jeśli mówimy o prawdopodobieństwie to zakładam, że za około 2 lata czeka nas na światowa stagflacja. Alternatywą jest hiperinflacja, ale nie wierzę w to, że się zmaterializuje. Świat za bardzo jej się boi, a środki do jej zwalczenia posiada. Tak więc za niecałe dwa lata (może wcześniej) czeka nas druga odsłona kryzysu. Być może to ona zmusi wielkich tego świata do przemodelowania całego światowego systemu finansowego - do swoistej rewolucji. Na razie więcej się na ten temat mówi niż robi, a uspokojenie na rynkach i oczekiwania na poprawę sytuacji dodatkowo dążenie do tej rewolucji osłabi.

REKLAMA


Pedro-Lopez
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 3001
Rejestracja: 20 lis 2007 02:33
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Pedro-Lopez » 27 mar 2009 14:23

Niestety Pan Kuczyński nagania na spadki.
To,że w USA jest źle to nie znaczy,że świat na tym nie skorzysta.
Stany wkrótce przestaną istnieć to pewne jak śmierć i podatki a dominującą rolę w świecie przejmą Chiny a tam wszystko jest normalne ludzie pracują ciężko za ryż z kapustą są zdyscyplinowani i nie narzekają.Ameryka jest toksyczna i wszyscy o tym wiedzą nawet oni.
Czas ameryki się skończył.A zakończy ot ostatni prezydent Barek z Rana
pozdrawiam

argon_72209
Chorąży sztabowy
Posty: 6347
Rejestracja: 03 kwie 2006 01:23

Postautor: argon_72209 » 27 mar 2009 14:26

Niestety Pan Kuczyński nagania na spadki.
To,że w USA jest źle to nie znaczy,że świat na tym nie skorzysta.
Stany wkrótce przestaną istnieć to pewne jak śmierć i podatki a dominującą rolę w świecie przejmą Chiny a tam wszystko jest normalne ludzie pracują ciężko za ryż z kapustą są zdyscyplinowani i nie narzekają.Ameryka jest toksyczna i wszyscy o tym wiedzą nawet oni.
Czas ameryki się skończył.A zakończy ot ostatni prezydent Barek z Rana
pozdrawiam
jak to przestana istnieć? to nie związek radziecki

Michal.Jonson
Starszy chorąży
Posty: 1147
Rejestracja: 25 paź 2007 20:13

Postautor: Michal.Jonson » 27 mar 2009 14:42

Niestety Pan Kuczyński nagania na spadki.
To,że w USA jest źle to nie znaczy,że świat na tym nie skorzysta.
Stany wkrótce przestaną istnieć to pewne jak śmierć i podatki a dominującą rolę w świecie przejmą Chiny a tam wszystko jest normalne ludzie pracują ciężko za ryż z kapustą są zdyscyplinowani i nie narzekają.Ameryka jest toksyczna i wszyscy o tym wiedzą nawet oni.
Czas ameryki się skończył.A zakończy ot ostatni prezydent Barek z Rana
pozdrawiam
jak to przestana istnieć? to nie związek radziecki
a co to jest jak nie zwiazek radziecki?

Pedro-Lopez
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 3001
Rejestracja: 20 lis 2007 02:33
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Pedro-Lopez » 27 mar 2009 14:45

IM szybciej rozpadną się Stany tym lepiej dla świata.
Ale już widać ,że zmieniają się posiadacze światowego majątku.

argon_72209
Chorąży sztabowy
Posty: 6347
Rejestracja: 03 kwie 2006 01:23

Postautor: argon_72209 » 27 mar 2009 14:46

Niestety Pan Kuczyński nagania na spadki.
To,że w USA jest źle to nie znaczy,że świat na tym nie skorzysta.
Stany wkrótce przestaną istnieć to pewne jak śmierć i podatki a dominującą rolę w świecie przejmą Chiny a tam wszystko jest normalne ludzie pracują ciężko za ryż z kapustą są zdyscyplinowani i nie narzekają.Ameryka jest toksyczna i wszyscy o tym wiedzą nawet oni.
Czas ameryki się skończył.A zakończy ot ostatni prezydent Barek z Rana
pozdrawiam
jak to przestana istnieć? to nie związek radziecki
a co to jest jak nie zwiazek radziecki?
zwiazek amierikański

Pedro-Lopez
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 3001
Rejestracja: 20 lis 2007 02:33
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Pedro-Lopez » 27 mar 2009 14:52

każda chińska rodzina będzie miała murzyna w obejściu nareszcie będzie im lżej.

Mr.Gabriel
Starszy chorąży
Posty: 1882
Rejestracja: 25 cze 2007 12:25

Postautor: Mr.Gabriel » 27 mar 2009 15:02

Niestety Pan Kuczyński nagania na spadki.
To,że w USA jest źle to nie znaczy,że świat na tym nie skorzysta.
Stany wkrótce przestaną istnieć to pewne jak śmierć i podatki a dominującą rolę w świecie przejmą Chiny a tam wszystko jest normalne ludzie pracują ciężko za ryż z kapustą są zdyscyplinowani i nie narzekają.Ameryka jest toksyczna i wszyscy o tym wiedzą nawet oni.
Czas ameryki się skończył.A zakończy ot ostatni prezydent Barek z Rana
pozdrawiam
He,he...Chiny bez USA nie istnieja...To w Chinach 90% produkcji to sa amerykanskie korporacje stworzone tam aby miec tania sile robocza ...To USA jest zdecydowanym odbiorca tego co ta sila produkuje za miske ryzu...Problem w USA to zwielokrotnienie problemu Chin....Mozna powiedziec, ze USA utrzymuja Chiny...Gdyby pozamykali tam swoje fabryki oraz przestali odbierac od nich produkty to Chinczyki umieraja z glodu i ida na wojne ogolnoswiatowa....
Jest tylko jedna na swiecie gospodarka. To jest gospodarka USA...Cala reszta pracuje tylko na ta gospodarke lub jest uzalezniona.....
Obrazek
i*** w dyskusji zawsze najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem
pokona doświadczeniem.

sempe
Młodszy chorąży
Posty: 498
Rejestracja: 03 kwie 2006 10:54

Postautor: sempe » 27 mar 2009 19:06

Piotr Kuczyński: Za dwa lata druga odsłona kryzysu
A PO JAKĄ CHOLERĘ CZEKAĆ DWA LATA? lepiej załatwić to od razu


Wróć do „Świat”

REKLAMA

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości