Wieści z amerykańskiego rynku nieruchomości stały się w ostatnich miesiącach tematem numer jeden dla inwestorów giełdowych, bo dają wskazówki dla koniunktury gospodarczej w USA. Niestety, nie są najlepsze. Sprzedaż domów spada
Hossa na rynku nieruchomości w USA rozpoczęła się pięć lat temu, gdy stopy procentowe szybko szły w dół. W 2003 r. osiągnęły najniższy poziom od blisko 40 lat - zaledwie 1 proc. Amerykański bank centralny (Fed), dostarczając niezwykle taniego kredytu, chciał rozruszać gospodarkę, która wpadła w recesję. Udało się. Firmy zaczęły inwestować, a Amerykanie ruszyli masowo kupować domy. Nie tylko po to, aby w nich zamieszkać, ale również jako lokatę kapitału.
Jednak gdy gospodarka stanęła na nogi, Fed zaczął podnosić stopy, aby zapobiec wzrostowi inflacji, która zawsze towarzyszy dobrej koniunkturze. W czerwcu 2004 r. Fed po raz pierwszy podniósł stopy, i jak się później okazało, była to pierwsza z aż 17 podwyżek. W efekcie koszt kredytu skoczył z 1 do 5,25 proc.
Koniunktura w nieruchomościach popsuła się w zeszłym roku, co wywołało spadek cen i falę bankructw, bo część kredytobiorców przestała spłacać coraz wyższe raty. Przede wszystkim ucierpieli ludzie, którzy mieli najsłabszą sytuację finansową. Nie brali bowiem kredytów w bankach - jako niewiarygodni klienci zostali odprawieni z kwitkiem. Brali za to słono oprocentowane pożyczki w firmach specjalizujących się w kredytach dla trudnych klientów, tzw. subprime loans. To te pieniądze nakręcały spiralę cen domów. Taniejący w oczach dolar spowodował też masowy napływ zagranicznych inwestorów, którzy zaczęli za funty czy euro kupować relatywnie dla nich tanie nieruchomości. Im słabszy dolar, tym kupowali taniej.
Słabiej zarabiający pierwsi wpadli w tarapaty. Kilka lat temu, gdy gospodarka rozwijała się w szybkim tempie, było ich stać na spłatę rat, ale teraz zwolniła do zaledwie 1-2 proc. Rozpoczął się efekt domina - bankrutujący kredytobiorcy wpędzili w kłopoty firmy udzielające im pożyczek, te upadły, co z kolei uderzyło w wielkie banki, które finansowały działalność firm subprime loans, kupując ich obligacje.
Jak to celnie ujął jeden z amerykańskich kongresmanów: "Banki pożyczyły więcej pieniędzy, niż miały pożyczyć".
Szok na rynku nieruchomości wywołała na początku kwietnia br. upadłość największej firmy zajmującej się subprime loans - New Century Financial. Przez 12 lat działalności udzieliła ona pożyczek 1,4 mln klientów o astronomicznej wartości 225 mld dol. W ciągu kilku miesięcy firma rozsypała się jak domek z kart. Jeszcze w styczniu NCF chwalił się, że w 2006 r. pożyczył blisko 60 mld dol., co było rekordem w historii firmy. W lutym niespodziewanie firma poinformowała o pogorszeniu się koniunktury na rynku nieruchomości, w marcu została wyrzucona z nowojorskiej giełdy, a na początku kwietnia zbankrutowała. Jeszcze dwa lata temu za jej akcję płacono ponad 60 dol. Dziś stały się bezwartościowe.
Najnowsze wieści z rynku nieruchomości są kiepskie. W marcu sprzedaż domów na rynku wtórnym, gdzie zawiera się 85 proc. wszystkich transakcji, spadła aż o 8,4 proc., do 6,12 mln. To najniższy poziom od stycznia 2004 r. Słabe dane płyną też z rynku pierwotnego. Sprzedaż nowych domów, tak jak przewidywano, wzrosła, ale poniżej oczekiwań analityków.
Innym wskaźnikiem pilnie śledzonym przez inwestorów jest liczba wniosków kredytowych złożonych przez klientów (miesięcznie ponad 6 mln), a także wskaźnik ich pozytywnego rozpatrzenia. Po kłopotach firm specjalizujących się w udzielaniu pożyczek osobom niemającym wystarczającej zdolności kredytowej można się spodziewać, że wzrośnie odsetek wniosków odrzuconych, co pogłębi i tak już widoczny kryzys, bo coraz mniej Amerykanów będzie stać na dom.
Sytuacja na rynku nieruchomości jest pilnie śledzona przez Fed. Jest bowiem jednym z najpoważniejszych argumentów za obniżką stóp. Gdyby doszło bowiem do budowlanego krachu, to gospodarka USA wpadłaby w recesję, dlatego wszystkie informacje z rynku nieruchomości mają ogromny wpływ na Wall Street i na inne giełdy, także w Warszawie. Gdy pojawiają się złe dane, inwestorzy reagują wyprzedażą akcji. Jeśli wieści są po ich myśli, indeksy idą w górę.
Tomasz Prusek2007-05-04, ostatnia aktualizacja 2007-05-04 20:58
PS. Moze nareszcie FEd zacznie obnizac stopy... bo sie amerykance wykrwawia...
Amerykanie nie mają pieniędzy na domy
REKLAMA
Ani Chiny (sprawa amerykańskich papierów wartościowych w rękach Chińczyków, której Buschowi nie udało się załatwić, no i ten nowy chiński fundusz inwestycyjny) ani Ameryka S -> Wenezuela (4.miejsce w wydobyciu ropy naftowej, rozliczana nie w $, jej wyjście z MFW i oskarżenia pod adresem BŚ - tu USA trzymają rękę na pulsie), czy Bliski E -> Iran - też rozliczanie nie w $, nie sprzyjają aprecjacji dolara. I teraz sytuacja w samym kraju. Nie mogą pozwolić sobie na obniżenie stóp, bo wzrost inflacji. Nie obniżą -> coraz gorsza sytuacja amerykańskiego społeczeństwa, nie tylko tych najbiedniejszych. Błędne koło. Oby tylko nie dążyli do łatania swoich problemów kolejną wojną.... w końcu jeszcze Iran ma ropę...
Ciekawe, bo w UK to samo
Ceny mieszkań i domów rosną w szaleńczym tempie, a za tym idą coraz wyższe stopy procentowe (od zeszłego lata będzie 1pp jeśli BoE podniesie w przyszłym tygodniu znów o 25pb). Przy uzwględnieniu średniej pożyczki w wysokości 180,000 GBP (w marcu ok. 158 tys. coś, ale rośnie), wychodzi prawie 150 GBP miesięcznie więcej... SPORO.
Dodatkowo, mają jeszcze zostać wprowadzone przepisy (tzw. Home Information Packs - HIPs), które nakazują przed *każdą transakcją* sprzedaży domu dokonanie szczegółowej analizy i informacji o domu/mieszkaniu. Hałas, energochłonność, wycena kosztowa, stan architektoniczny... generalnie jakieś 1,000 GBP za usługę PRZY KAŻDEJ TRANSAKCJI. Szczególnie uderzy to w lokale przeznaczone do szybkiej rotacji lokatorów (domyślnie: raczej tańsze opcje), które bardzo szybko przestaną być atrakcyjne.
Żeby jeszcze dołożyć, w UK brak ochrony przed tzw. gazumpingiem, czyli podkupowaniem ofert. Powoduje to, że ludzie, którzy biorą kredyt hipoteczny (najczęściej największe zobowiązanie finansowe w swoim życiu) zostają przebici (po wybudowaniu domu na przykład) przez kogoś, kto daje gotówkę. Oczywiście złamana umowa z deweloperem, odszkodowanie, etc. ALE ludzie zostają na lodzie, bo po pierwsze ceny mieszkań stale rosną (m.in. właśnie przez gazumping), a po drugie - oprocentowanie kredytów zmienia się z dnia na dzień (oczywiście tylko w jedną stronę).
Bardzo kiepsko, bo grozi to również Polsce, gdzie mamy do czynienia z ogromną luką między popytem i podażą. Ratuje nas teraz właściwie wyłącznie niska inflacja (pytanie jak długo) i dobre proporcje między kredytami w PLN i CHF. Ale kiedy spory procent siły budowlanej rzuci się na EURO 2012, może być krucho...
Ceny mieszkań i domów rosną w szaleńczym tempie, a za tym idą coraz wyższe stopy procentowe (od zeszłego lata będzie 1pp jeśli BoE podniesie w przyszłym tygodniu znów o 25pb). Przy uzwględnieniu średniej pożyczki w wysokości 180,000 GBP (w marcu ok. 158 tys. coś, ale rośnie), wychodzi prawie 150 GBP miesięcznie więcej... SPORO.
Dodatkowo, mają jeszcze zostać wprowadzone przepisy (tzw. Home Information Packs - HIPs), które nakazują przed *każdą transakcją* sprzedaży domu dokonanie szczegółowej analizy i informacji o domu/mieszkaniu. Hałas, energochłonność, wycena kosztowa, stan architektoniczny... generalnie jakieś 1,000 GBP za usługę PRZY KAŻDEJ TRANSAKCJI. Szczególnie uderzy to w lokale przeznaczone do szybkiej rotacji lokatorów (domyślnie: raczej tańsze opcje), które bardzo szybko przestaną być atrakcyjne.
Żeby jeszcze dołożyć, w UK brak ochrony przed tzw. gazumpingiem, czyli podkupowaniem ofert. Powoduje to, że ludzie, którzy biorą kredyt hipoteczny (najczęściej największe zobowiązanie finansowe w swoim życiu) zostają przebici (po wybudowaniu domu na przykład) przez kogoś, kto daje gotówkę. Oczywiście złamana umowa z deweloperem, odszkodowanie, etc. ALE ludzie zostają na lodzie, bo po pierwsze ceny mieszkań stale rosną (m.in. właśnie przez gazumping), a po drugie - oprocentowanie kredytów zmienia się z dnia na dzień (oczywiście tylko w jedną stronę).
Bardzo kiepsko, bo grozi to również Polsce, gdzie mamy do czynienia z ogromną luką między popytem i podażą. Ratuje nas teraz właściwie wyłącznie niska inflacja (pytanie jak długo) i dobre proporcje między kredytami w PLN i CHF. Ale kiedy spory procent siły budowlanej rzuci się na EURO 2012, może być krucho...
:: BRA :: CIG :: JSW :: PGN :: PKN :: WLT ::
W Berlinie ok 80% mieszkańców nie posiada własnych mieszkań, Niemcy uważają że praktyczniej i taniej jest wynajmować niż kupować (tvn24).
Jeśli u nas ceny dalej będą tak galopowały, spojrzymy na rzeczywistość okiem praktycznego niemca
Przecież to absurd kupić mieszkanie, w sytuacji gdy jego własność przejdzie na nabywcę w chwili gdy będzie on miał 60, 70, 80 lat.
Co to za różnica (kupno na kredyt a wynajem), skoro i tak przez całe życie mieszka się w czyimś mieszkaniu?
Jeśli u nas ceny dalej będą tak galopowały, spojrzymy na rzeczywistość okiem praktycznego niemca
Przecież to absurd kupić mieszkanie, w sytuacji gdy jego własność przejdzie na nabywcę w chwili gdy będzie on miał 60, 70, 80 lat.
Co to za różnica (kupno na kredyt a wynajem), skoro i tak przez całe życie mieszka się w czyimś mieszkaniu?
dlatego ,kto ma kasę i chce się budować niech robi to teraz ,a nie czeka z decyzją następne kilka lat.W Berlinie ok 80% mieszkańców nie posiada własnych mieszkań, Niemcy uważają że praktyczniej i taniej jest wynajmować niż kupować (tvn24).
Jeśli u nas ceny dalej będą tak galopowały, spojrzymy na rzeczywistość okiem praktycznego niemca
Przecież to absurd kupić mieszkanie, w sytuacji gdy jego własność przejdzie na nabywcę w chwili gdy będzie on miał 60, 70, 80 lat.
Co to za różnica (kupno na kredyt a wynajem), skoro i tak przez całe życie mieszka się w czymś co nie jest własnością ?
Odnosnie wynajmu to to lepiej chyba zapłacić 2 tys misęcznej raty w banku by za 30 lat stać się właścicielem mieszkania ,niż becelować komus po 2 tys miesiecznie i nie mieć własnego lokum do końca życia .
Generalnie to ja tym Niemcom i Angolom wcale nie zazdoszczę.
Przyzwyczajeni do konsumcyjnego trybu zycia nie są w stanie niczego finansować ze środków wlasnych i stali się niewolnikami swoich banków.
Własnie to mam na myśli - sytuację w której Polacy podążają tym tropem.Generalnie to ja tym Niemcom i Angolom wcale nie zazdoszczę.
Przyzwyczajeni do konsumcyjnego trybu zycia nie są w stanie niczego finansować ze środków wlasnych i stali się niewolnikami swoich banków.
Jasne, masz kasę to kupuje, budujesz itd. Jednak w sytuacji gdy masz zaciągnąć kredyt, który mają kończyć spłacać Twoje dzieci ... To już moim zdaniem przesada. Są inne, lepsze i bardziej wydajne sposoby lokowania kapitału dla przyszłego pokolenia, niż spłacanie kredytu przez całe życie.
podzielam Twoje zdanie Energo dla nas, osob ktore zajmuja sie rynkiem kapitalowym na codzien sa korzystniejsze rozwiazania i jak sie to wszystko policzy to wychodzi ze bardziej oplacalny moze byc wynajem a $ niech pracuje. ale kazdy ma inna mentalnosc, sa ludzie ktorzy po prostu lubia "miec". na zachodzie przeciez rownie popularny co wynajem jest takze leasing aut dla osob fizycznych - u nas poki co, nie ma racji bytu.Własnie to mam na myśli - sytuację w której Polacy podążają tym tropem.Generalnie to ja tym Niemcom i Angolom wcale nie zazdoszczę.
Przyzwyczajeni do konsumcyjnego trybu zycia nie są w stanie niczego finansować ze środków wlasnych i stali się niewolnikami swoich banków.
Jasne, masz kasę to kupuje, budujesz itd. Jednak w sytuacji gdy masz zaciągnąć kredyt, który mają kończyć spłacać Twoje dzieci ... To już moim zdaniem przesada. Są inne, lepsze i bardziej wydajne sposoby lokowania kapitału dla przyszłego pokolenia, niż spłacanie kredytu przez całe życie.
wiecej pokus niz czasu by po nie siegnac...
wiecej grzechow niz sumienie zmiesci na pewno...
wiem jedno...nie wiem ile przede mna jeszcze...
diabeł krzyczy do ucha, anioł szepcze i kogo sluchac...
wiecej grzechow niz sumienie zmiesci na pewno...
wiem jedno...nie wiem ile przede mna jeszcze...
diabeł krzyczy do ucha, anioł szepcze i kogo sluchac...
nie myślisz chyba o skotanie?Własnie to mam na myśli - sytuację w której Polacy podążają tym tropem.Generalnie to ja tym Niemcom i Angolom wcale nie zazdoszczę.
Przyzwyczajeni do konsumcyjnego trybu zycia nie są w stanie niczego finansować ze środków wlasnych i stali się niewolnikami swoich banków.
Jasne, masz kasę to kupuje, budujesz itd. Jednak w sytuacji gdy masz zaciągnąć kredyt, który mają kończyć spłacać Twoje dzieci ... To już moim zdaniem przesada. Są inne, lepsze i bardziej wydajne sposoby lokowania kapitału dla przyszłego pokolenia, niż spłacanie kredytu przez całe życie.
a tak z ciekwości to bardzo chętnie zapoznam się z tymi dobrymi sposobami lokowania kapitału ,tak aby szybciej on rósł od cen nieruchomosci.
Tylko nie pisz o gieldzie ,bo jak przyjdzie dekoniunktura to niejeden może przypłacić to zdrowiem
A czym jest obecny wzrost cen nieruchomości, jak nie spekulacją na skalę nawet większą od spekulacji giełdowych ? Czy wydaje Ci się że obecny popyt na mieszkania jest wywołany rzeczywistym zapotrzebowaniem Polaków na własne M ?Tylko nie pisz o gieldzie ,bo jak przyjdzie dekoniunktura to niejeden może przypłacić to zdrowiem
Na zakupy nagania prasa, tv, naganiają banki ... Kupować, kupować, bo będzie drożej, drożej, drożej ... Inwestujesz na giełdzie, wiesz co oznacza naganianie przez brukową prasę i wejście ulicy na rynek A tak dzieje się teraz na rynku nieruchomości.
Zobacz obecną sytuację w USA - ludzie i instytucje nakupowali mieszkań w celu inwestycji, a teraz nie ma kto od niech tego kupić
W I kw 2007 roku, rozpoczęto u nas o 80% więcej budów nowych mieszkań i domów niż rok temu. Z czasem dojdzie do sytuacji opisywanej w TVN (Berlin - 10 lat temu wielki plac budowy, w którym teraz ponad 20% mieszkań to pustostany na które nie ma chętnych, ceny nieruchomości mocno spadły i nie ma perspektyw na wzrost)
Wydaje mi się, że problem na amerykańskim r.nieruchomości jest raczej wynikiem początków recesji amerykańskiej gospodarki, a nie odwrotnie. USA to kolos na glinianych nogach.A czym jest obecny wzrost cen nieruchomości, jak nie spekulacją na skalę nawet większą od spekulacji giełdowych ? Czy wydaje Ci się że obecny popyt na mieszkania jest wywołany rzeczywistym zapotrzebowaniem Polaków na własne M ?Tylko nie pisz o gieldzie ,bo jak przyjdzie dekoniunktura to niejeden może przypłacić to zdrowiem
Na zakupy nagania prasa, tv, naganiają banki ... Kupować, kupować, bo będzie drożej, drożej, drożej ... Inwestujesz na giełdzie, wiesz co oznacza naganianie przez brukową prasę i wejście ulicy na rynek A tak dzieje się teraz na rynku nieruchomości.
Zobacz obecną sytuację w USA - ludzie i instytucje nakupowali mieszkań w celu inwestycji, a teraz nie ma kto od niech tego kupić
W I kw 2007 roku, rozpoczęto u nas o 80% więcej budów nowych mieszkań i domów niż rok temu. Z czasem dojdzie do sytuacji opisywanej w TVN (Berlin - 10 lat temu wielki plac budowy, w którym teraz ponad 20% mieszkań to pustostany na które nie ma chętnych, ceny nieruchomości mocno spadły i nie ma perspektyw na wzrost)
W Niemczech pustostany są przede wszystkim w rejonach wschodnich, wiadomo dlaczego.
A faktem jest, że obecne ceny mieszkań w Polsce można zawdzięczać w dużej mierze pośrednikom.
Jakie spekulacje?A czym jest obecny wzrost cen nieruchomości, jak nie spekulacją na skalę nawet większą od spekulacji giełdowych ? Czy wydaje Ci się że obecny popyt na mieszkania jest wywołany rzeczywistym zapotrzebowaniem Polaków na własne M ?Tylko nie pisz o gieldzie ,bo jak przyjdzie dekoniunktura to niejeden może przypłacić to zdrowiem
Na zakupy nagania prasa, tv, naganiają banki ... Kupować, kupować, bo będzie drożej, drożej, drożej ... Inwestujesz na giełdzie, wiesz co oznacza naganianie przez brukową prasę i wejście ulicy na rynek A tak dzieje się teraz na rynku nieruchomości.
Zobacz obecną sytuację w USA - ludzie i instytucje nakupowali mieszkań w celu inwestycji, a teraz nie ma kto od niech tego kupić
W I kw 2007 roku, rozpoczęto u nas o 80% więcej budów nowych mieszkań i domów niż rok temu. Z czasem dojdzie do sytuacji opisywanej w TVN (Berlin - 10 lat temu wielki plac budowy, w którym teraz ponad 20% mieszkań to pustostany na które nie ma chętnych, ceny nieruchomości mocno spadły i nie ma perspektyw na wzrost)
Nasz rynek nieruchomości jest wskazany na wzrosty więc inwestycje w nie nie nazwał bym spekulacją.
Nie chodzi mi tu o kupowanie w owczym pędzie jakichś drogich apartamentów ,ale szukanie okazji na rynku.
Trzeba non stop monitorować rynek i jak zdarza się okazja kupować.
Ja wiem ,ze to wymaga pewnej konsekwencji dzialania ,ale czasem trafia się jakiś lokal użytkowy ,który można skredytować i splacać go czynszem z wynajmu.
Dobrym interesem moze być znalezienie atrakcyjnej dzialki budowlanej i to wcale niekoniecznie w mieście ,ale w okolicach.
Oczywiście nie kupujemy jak leci ,ale jak dobrze się rozejrzyjsz to 1 szt na pół roku wpadnie w dosyć atrakcyjnej cenie.
Potrzymasz ze 2 lata ,zakręcisz sie za podłączeniem mediów jeśli takich tam nie ma i masz 100 proc w 2 lata praktycznie bez ryzyka.
A jak jeszzce postawisz na tym dom sposobem gospodarczym ,odbierzesz w stanie deweloperskim bez wykończenia w srodku i fikcyjnie się zameldujesz na rok czasu ,to potem wszystko sprzedaż bez podatku i zarobisz 2 -3 razy tyle, niż na samej dzialce
REKLAMA
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości