Pszenica konsumpcyjna

ropa, złoto i ziemniaki
Giełdomił
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2910
Rejestracja: 25 mar 2008 19:33

Postautor: Giełdomił » 12 paź 2009 11:56

kolejna analiza, tym razem ze stajni xtb

Cena pszenicy wzrosła w odpowiedzi na osłabienie się dolara


Technicznie od czerwca 2009 roku mamy do czynienia z długookresowym trendem spadkowym. Minimum zostało osiągnięte na początku października i poziom 439,15 dolarów stanowi teraz wsparcie dla dalszych spadków. Od tego momentu cena pszenicy znajduje się powyżej linii spadkowej przy cenie 470 dolarów. Górnym ograniczeniem jest poziom 512,70. Dopiero jego przebicie może stanowić sygnał, że wzrost cen się pogłębi. W takiej sytuacji kolejnym celem rynku byłby poziom 528 dolarów (38,2% zniesienia całej fali spadkowej).

Obrazek
No surrender.

Obrazek

REKLAMA


Alkor
Starszy chorąży sztabowy
Posty: 9597
Rejestracja: 05 cze 2006 08:04
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Postautor: Alkor » 04 gru 2009 23:36

Obecnie przyszłość mają matematyczne modele transakcyjne, które automatycznie podejmują decyzje. Niestety nie wygramy z komputerem ani na szybkość, ani na emocje (i ich brak). I coraz częściej efektem tego jest brak zysków... Ale na pewno będziemy zdrowsi jeśli komputer będzie podejmował decyzje za nas:) http://www.alkortrade.biz Odwiedziny nic nie kosztują...
Obrazek

hanter69
Starszy sierżant sztabowy
Posty: 263
Rejestracja: 10 paź 2007 22:45

Postautor: hanter69 » 26 gru 2009 23:20

Pszenica: ceny na targowiskach i w skupach
poniedziałek, 21 grudnia 2009

Według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przeciętna cena pszenicy na targowiskac w okresie od 7 do 13 grudnia wynosiła 496 zł/t, czyli o 1 zł mniej w odniesieniu do pierwszego tygodnia grudnia.

Skup pszenicy konsumpcyjnej odbywał się w okresie od 7 do 13 grudnia po cenie 476 zł/t netto. Była ona niższa o 0,3 % w odniesieniu do tygodnia wcześniejszego i o 2,2 % niższa w relacji do cen sprzed roku.
Obrazek

hanter69
Starszy sierżant sztabowy
Posty: 263
Rejestracja: 10 paź 2007 22:45

Postautor: hanter69 » 30 sty 2010 18:15

Rosyjska, rządowa firma handlowa zamierza wkrótce rozpocząć eksport ziarna zbóż z zapasów interwencyjnych, szacowanych obecnie na około 10 mln ton - informuje FAMMU/FAPA.
Rządowy eksporter zamierza sprzedać około 4 mln ton ziarna w 2010 r. - podaje FAMMU/FAPA. Forma sprzedaży w ramach umów międzyrządowych ma być utrzymana w okresie najbliższych dwóch lat.
Obrazek

hanter69
Starszy sierżant sztabowy
Posty: 263
Rejestracja: 10 paź 2007 22:45

Postautor: hanter69 » 30 sty 2010 18:20

Zmiana 1r
-104.25
(-18.07%)

hanter69
Starszy sierżant sztabowy
Posty: 263
Rejestracja: 10 paź 2007 22:45

Postautor: hanter69 » 20 mar 2010 21:23

Kryzys się u nas rozgości
19 marca 2010
Za trzy miesiące 2010 r. deficyt budżetu wynosi ok. 25 mld zł, czyli połowę całości deficytu przewidzianego na ten rok. Dla większości krajów Eurolandu ważniejszy jest wzrost gospodarczy niż walka z deficytami. Nawet takie kraje jak Wlk. Brytania, Grecja, Hiszpania czy Irlandia chcą przede wszystkim postawić na wzrost gospodarczy, eksport, zwiększanie zatrudnienia. Chcą rozpędzić własne gospodarki za wszelką cenę. My planujemy cięcia wydatków budżetowych, ograniczenia inwestycji, umocnienie złotego i schłodzenie polskiej gospodarki. To bardzo zły wybór i skończy się dramatycznie dla polskiego społeczeństwa. Zamiast rozwiązać problemy długu i deficytu, tylko je potęgujemy.

Europa stawia na wzrost. Polska ma cięcia i ograniczenia. Na razie co miesiąc od nowego roku wpływy podatkowe są o 2 mld zł mniejsze niż w roku ubiegłym. W Europie coraz bardziej realne wydaje się nadejście drugiego dna kryzysu. Do Polski kryzys właśnie nadchodzi. Dramat Grecji czy Irlandii wcale się nie skończył. W kolejce stoją już następni – Hiszpania, Portugalia, a w nieodległej perspektywie również i my. Nie ma co liczyć na popyt z Niemiec i Francji, który pociągnie naszą gospodarkę. Plany produkcji przemysłowej czy sprzedaży detalicznej oraz te mówiące o wzroście PKB ostrzegają, że idą ciężkie czasy. Według kanclerz A. Merkel stan gospodarki niemieckiej nie wróci do stanu przedkryzysowego wcześniej niż dopiero w 2013 r. Polski wzrost gospodarczy rzędu 1,7 proc. w 2009 r. może okazać się bardzo kruchy i mieć charakter wyłącznie przejściowy. Może nas bardzo negatywnie zaskoczyć w 2010 r. Bezrobocie 13-proc. to dopiero początek problemu ze składkami dla ZUS-u i NFZ-u, prawdziwych problemów zarówno kredytobiorców, jak i banków w naszym kraju. Mimo że i tak słabnie akcja kredytowa ze strony banków komercyjnych, to KNF jeszcze dorzucił do pieca, wprowadzając rekomendację T. Powinien to zrobić dwa lata temu, a nie teraz, dodatkowo jeszcze schładzając koniunkturę gospodarczą. Bez kredytu nie ma inwestycji ani wykorzystania środków unijnych, a nawet budowy dróg czy autostrad. Same obligacje drogowe KFD nie wystarczą.

Gaśnie koniunktura, kryzys dopiero nadchodzi

Koła zamachowe polskiej gospodarki już i tak kręcą się coraz wolniej. Branża budowlano-montażowa i deweloperzy dopiero zbliżają się do krawędzi przepaści. Konsumpcja prywatna gaśnie, chwieją się inwestycje drogowe, słabną także wynagrodzenia. Projekty ustaw reformujące finanse publiczne, jak trafnie to ujął prezydent RP L. Kaczyński, „są w lesie”, w którym dodatkowo w najlepsze trwa rabunkowa wycinka. Budowanie przez lata Polski tylko dla bogatych przynosi swoje żniwo. Zerwano z ideą solidarności społecznej, zdezorganizowano sektor podatkowy w Polsce, maksymalnie stępiono skuteczność podatkową budżetu państwa. Nie wykluczone, że w 2010 r. budżet dostanie aż o 11 mld zł mniej wpływów z podatku PIT. Z VAT-em i CIT-em też nie będzie dobrze w 2010 r. Wyprzedano sektor bankowy i niebezpiecznie zadłużono nasz kraj. Teraz po chwilowych zachwytach nad zieloną wyspą, której rozpadliny i dziury budżetowe przysłonięto zielonym suknem, a problemy zamieciono pod dywan, ogłoszono wstępny alarm o szybkiej konieczności naprawy polskich finansów publicznych oraz walki z narastającym gwałtownie długiem publicznym. Sięgnięto już nawet w tym celu po wunderwaffe liberałów J. K. Bieleckiego, bo sztuczki magiczne J. V. Rostowskiego nie przynoszą spodziewanych efektów, a fale tsunami wzbierają, jak widać, na sile. To widać choćby po gwałtownie rosnącym deficycie budżetowym w I kw. 2010 r. Najprawdopodobniej do połowy roku wykonamy 80-90 proc. zakładanego na ten rok deficytu budżetowego na poziomie 52 mld zł. Realny deficyt budżetu państwa powinien się zamknąć kwotą 90-100 mld zł, o czym od dawna „Gazeta Finansowa” informuje.

Inni stymulują, my będziemy ciąć

Władze Unii Europejskiej i kraje Eurolandu nie porzuciły idei stymulacji fiskalnej, preferencji i udogodnień, czy ulg podatkowych dla własnych eksporterów, czy jawnego wręcz protekcjonizmu. Pokazują to dobitnie działania prezydenta N. Sarkozego i premiera G. Browna, jak i działania premiera J. Zapatero. Nie zrezygnowano z walki o utrzymanie miejsc pracy, o podtrzymanie koniunktury i konsumpcji w krajach Eurolandu. Kraje te, jak widać, nie bardzo chcą skorzystać z rad i sposobu walki z kryzysem a la J. V. Rostowski. Pochwały w „The Economist” wiele nie kosztują, ale eksperymentować w ten sposób nikt w Europie nie chce. Polski minister finansów, podobno najlepszy minister finansów Europy, właśnie zapowiedział co najmniej kilka planów reformy polskich finansów publicznych, w tym plan rozwoju i konsolidacji, plan konwergencji, jak i bliżej nie określone plany dotyczące systemu ubezpieczeń. Mamy bardzo gwałtownie obniżać deficyt sektora finansów publicznych aż o 4 pkt. procentowe. I to w czasie, gdy ten wyraźnie rośnie. Mamy obniżać dług publiczny, który właśnie w ubiegłym tylko roku wzrósł o 81 mld zł i nadal ostro rośnie. Nasze obligacje 10-letnie wyceniane są prawie identycznie jak greckie i sprzedają się podobno jak ciepłe bułeczki, choć Grecja jest w totalnym kryzysie, a my ponoć jesteśmy krajem sukcesu gospodarczego. Obniżone i to znacząco mają być wydatki publiczne, tzw. reguła wydatkowa, wydatki socjalne, inwestycyjne, wydatki poszczególnych resortów. Przyśpieszyć ma wyprzedaż resztek wartościowych składników majątku narodowego – sprzedać mamy energetykę i uzdrowiska. Przygotowane są bardzo poważne i bardzo dolegliwe społecznie zmiany w systemie emerytalno-rentowym. Planuje się skądinąd oszczędności na emeryturach mundurowych rzędu 19 mld zł, ale dopiero w 2060 r. Przedtem jednak trzeba przeżyć lata 2010 – 2012. Renty w systemie kapitałowym mogą być na poziomie 20-30 zł, podobnie jak część emerytury wypłacanej w OFE. Co się stało? Było tak dobrze. Zielona wyspa Polski tygrysa Europy nagle musi przejść na dietę? Mamy ponoć kłopot, musimy gwałtownie oszczędzać, ograniczyć inwestycje, bieżące wydatki i płace. Dodatkowo, zdominowana przez ultraliberałów RPP, nie bardzo wiadomo dlaczego, chce podnosić stopy procentowe i tak jedne z najwyższych w Europie. Nadal w najlepsze trwa przymykanie oka na gigantyczną spekulację na polskim złotym. Trwa nadprodukcja i totalna wyprzedaż polskich obligacji na wyścigi. Sztucznie wywindowany i nadwartościowy polski złoty już wkrótce odbije się polskiej gospodarce, bilansowi płatniczemu, a zwłaszcza naszemu eksportowi wielką czkawką. Spekulacyjny balon może gwałtownie pęknąć i to z dnia na dzień. Czy to wszystko może pozostać bez wpływu na wzrost gospodarczy, koniunkturę, konsumpcję, inwestycje, a zwłaszcza bezrobocie? – z pewnością nie. Polski rząd i MF wybrali rozwój poprzez cięcia, zamiast stymulacji wybrano stagnację, zamiast rozwoju – hibernację rachitycznego wzrostu PKB. Postawiono ponownie na schłodzenie polskiej gospodarki jako metodę walki z kryzysem. Nikt już nie wierzy w plany ministra finansów i jego zapowiedzi, nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Nie macie pieniędzy? – sprzedajcie wyspy albo Wawel

Żeby w ciągu ośmiu lat zmniejszyć wydatki publiczne poniżej 40 proc. PKB, jak proponuje MF, trzeba by podnieść w sposób horrendalny podatki, zamrozić płace i emerytury na lata albo pójść śladem propozycji niemieckich polityków, którzy dziś proponują Grecji pomoc finansową w zamian za greckie wyspy i Akropol. My w podobnej sytuacji jak Grecja musielibyśmy pewnie sprzedać lub zastawić Śląsk, może Gdańsk, a pewnie i Wawel. Wbrew pozorom postrzeganie naszych finansów publicznych i greckich przez inwestorów jest podobne. Zarówno polskie, jak i greckie obligacje 10-letnie wyceniane są prawie identycznie – na ok. 6 proc. Co byśmy nie robili, jak pompowali polskiego złotego, w czym bardzo pomagają nam międzynarodowi spekulanci, ci sami, którzy w ubiegłym roku tak skutecznie manipulując złotym świetnie na tym zarabiali, to i tak nie unikniemy przekroczenia w latach 2010-2012 progów ostrożnościowych. Właśnie przekroczyliśmy próg 50-procentowy. W 2010 r. przekroczymy próg sanacyjny 55 proc. relacji długu publicznego do PKB, a na początku 2011 r. próg konstytucyjny – 60-procentowy. I co wtedy będziemy sprzedawać lub zastawiać? Prawdziwy deficyt sektora finansów publicznych w Polsce nie wynosi oficjalnych 7,2 proc., ale już ok. 10 proc. w relacji do PKB, gdy policzyć wszystko, co poukrywano, wypchnięto poza budżet, czy zamieciono pod dywan. Ten deficyt będzie rósł pomimo różnych sztuczek księgowych. Już wkrótce minister finansów będzie rozważać nie tylko ograniczenie przepływu części składki do OFE z 7,3 proc. do 3 proc., ale przejęcie całości tej składki. Niewątpliwie OFE trzeba albo głęboko zreformować albo wręcz zlikwidować, bo ta instytucja od lat jest deficytogenna, bardzo kosztowna, potęgująca wzrost wydatków budżetu państwa, a z drugiej strony gwarantuje głodowe emerytury.

Cuda, cudeńka

W planie konwergencji najlepszy MF Europy planuje, że różnice kursowe i „inne czynniki” (swoją drogą bardzo ciekawe, jakie czynniki ma na myśli MF) mają obniżyć poziom długu aż o 9 proc. PKB. Toż to istne cuda. Ciekawe, ile ma być warte w związku z tym euro w latach 2010-2012 – 1,5 zł, 2 zł? Ciekawe, co wtedy moglibyśmy jeszcze jako kraj eksportować. Albo więc są to wierutne bzdury i zwykłe zaklinanie rzeczywistości, albo całkowity brak odpowiedzialności za słowo i brak profesjonalizmu. Jakby tego było mało, MF przewiduje, że nominalny wzrost PKB – średnioroczny, będzie wynosił 6,7 proc., a wpływy z prywatyzacji przeznaczone na finansowanie polskiego deficytu wyniosą aż 1,3 PKB. Ciekawe, czy wliczono już w to Wawel. Księstwa Śląskie i Prusy Książęce też już kiedyś w naszej historii zastawialiśmy z powodu braków finansowych. Przy tych założeniach nie tylko nie da się rozwijać, ale jeszcze będziemy się zwijać, wchodząc w kilkuletnią stagnację. Oby nie ziściły się wnioski płynące z rządowego planu konwergencji, które wg wyliczeń prof. S. Gomułki przewidują w 2012 r. obniżenie w stosunku do 2011 r. inwestycji publicznych realnie aż o 15 proc. PKB, zmniejszenie zużycia pośredniego (energia, paliwa, lekarstwa) w sektorze publicznym w stosunku do PKB o 2,7 proc. realnie oraz zmniejszenie transferów socjalnych w relacji do PKB w stosunku do 2011 r. o 0,6 proc., jak również zwiększenie obciążeń fiskalnych w relacji do PKB o 2 pkt. procentowe realnie szybszego niż sam wzrost PKB. Przewiduje on również zerowy wzrost realnego funduszu płac w sektorze publicznym w latach 2010-2012, a przypomnijmy, że już dziś gwałtownie rośnie skala niewypłacanych wynagrodzeń i pensji – to już blisko 150 mln zł zaległości. To wszystko z pewnością nie są rozwiązania prorozwojowe i stymulacyjne, a przecież już w 2010 r. wpływ polskiego eksportu na nasz PKB przestanie być pozytywny i stanie się wyraźnie negatywny. Przy rosnącym bezrobociu popyt krajowy będzie słabł, słabnąć będą wynagrodzenia, popyt na kredyt będzie wyraźnie spowalniał w latach 2010-2012. Wzrost PKB na poziomie 3-4 proc. w latach 2010-2012 wydaje się więc wielce wątpliwy. Już w tym roku PKB może nas bardzo negatywnie zaskoczyć, a wtedy na zielonej mapie Europy zobaczymy czerwoną plamkę pod nazwą Polska. Tym bardziej, że w 2010 r. będziemy się porównywali do stosunkowo dobrej i wysokiej bazy odniesienia z roku ubiegłego. Konsumpcja prywatna wzrosła w 2009 r. aż o 2,3 proc. W tym roku tego luksusu i tego bodźca już nie będzie.

Zamiast stymulacji szykuje się kastracja

Z tego wszystkiego widać, że zamiast stymulacji będziemy mieli kastrację wydatków budżetowych, wydatków socjalnych i inwestycyjnych. co oznaczać będzie niższe wynagrodzenia, dochody budżetowe, więcej bankructw i wzrost bezrobocia. Zdecydowanie za wcześnie odtrąbiono koniec kryzysu w Polsce, gdy tak naprawdę jest on dopiero przed nami. Już od ubiegłego roku rosną zatory płatnicze, liczba upadłości i kredytów zagrożonych. Sztucznie zmniejszono deficyt budżetu już w 2009 r. Wiele wydatków wypchnięto poza budżet, co powoduje wzrost deficytu całego sektora finansów publicznych. ZUS tonie w długach, będzie potrzebował corocznie 50-70 mld zł, a NFZ-owi zabraknie od 3 do 4 mld zł. Trzeba będzie wypuścić część więźniów w ramach cichej amnestii, bo na to też nie ma pieniędzy. Dług publiczny Skarbu Państwa wzrośnie w 2010 r. do poziomu 750 mld zł. Reguła wydatkowa – 1 proc + inflacja nic nie da, bo to realnie śmieszne oszczędności rzędu 3-4 mld zł rocznie, a trzeba by cięć rzędu 60 do 90 mld zł. Deficyt budżetu państwa po zaledwie dwóch miesiącach 2010 r. wyniósł 16,8 mld zł, czyli 32 proc. całości deficytu przewidzianego na cały 2010 r. Zanosi się na to, że takie tempo gwarantuje deficyt budżetu państwa po I kw. tego roku na poziomie 50 proc. planu na ten rok. W czerwcu 2010 r. może to być już nawet 80 proc. planu wykonania deficytu budżetowego. Widać więc wyraźnie, że deficyt budżetowy nie tylko nie będzie niższy o 10-15 mld zł, czyli na poziomie 35 mld, jak zapewnia minister M. Boni, ale raczej gdzieś w granicach 90 mld zł. Już nawet MFW wie, że obietnice drastycznej redukcji deficytu budżetowego przedstawione w planach MF są nierealistyczne. Kontynuowanie więc obecnie kreatywnej księgowości w sferze polskich finansów publicznych, polegające dodatkowo na ślepych cięciach wydatków, ograniczanie wynagrodzeń, świadczeń socjalnych, świadczeń rentowo-emerytalnych, utrzymanie sztucznej zawyżonej wartości złotego pogorszą tylko sytuację fiskalną i przekształcą się w otwarty kryzys finansów publicznych oraz kryzys gospodarczy z bardzo negatywnymi konsekwencjami społecznymi. Kryzys więc może u nas zagościć na dłużej.

Janusz Szewczak

Autor jest głównym ekonomistą SKOK

hanter69
Starszy sierżant sztabowy
Posty: 263
Rejestracja: 10 paź 2007 22:45

Postautor: hanter69 » 20 mar 2010 21:24

Tanieją surowce rolne
Rzeczpospolita
20-03-2010, 17:54Wielu producentów rolnych podjęło decyzję o wystawieniu ziarna na sprzedaż, bo potrzebują pieniędzy na fundusze na zakup środków produkcji do wiosennych prac polowych. Zbyt jest jednak ograniczony, podobnie jak eksport, który przy obecnym kursie złotego i dużej podaży na rynku europejskim jest nieopłacalny - informuje Rzeczpospolita.
Zdaniem ekspertów taka tendencja utrzyma się w obrocie zbożem przez kilka tygodni. W maju i czerwcu eksperci przewidują niezbyt wysoki sezonowy wzrost cen ziarna. Skala ewentualnych zmian będzie zależeć od prognoz na temat bilansu zbóż w nowym sezonie oraz kursu złotego wobec euro.

Jak informuje Rzeczpospolita wpływ na ewentualne podwyżki cen zbóż może mieć też przewidywane ożywienie gospodarcze na świecie i w konsekwencji wzrost zapotrzebowania.

Analitycy z BGŻ prognozują, że ceny pszenicy, jęczmienia i żyta pod koniec drugiego kwartału 2010 r. będą zbliżone do stawek z ubiegłego roku. Jedynie notowania kukurydzy mogą być o 10 - 15 proc. niższe niż przed rokiem.

Giełdomił
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2910
Rejestracja: 25 mar 2008 19:33

Postautor: Giełdomił » 30 mar 2010 12:45

hanter69,

wkleilem na http://atforum.investeo.pl/post588.html#p588
jakie sa pozycje na CBOT z ostatnich 7 lat
Tak ogromne pozycje commercials czyli producentow na L (niebieska linia)
moga swiadczyc o silnym trendzie wzrostowym w ciagu moze roku
zauwaz ze zapakowane na spadki sa fundusze hedgingowe (zielona linia)
jak one wyjda z pozycji to pszenica powinna znacznie zdrozec
pytanie tylko jaki pretekst wynajdą...
jak masz jakies przemyslenia podziel sie
pozdr.,
No surrender.

Obrazek

Giełdomił
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2910
Rejestracja: 25 mar 2008 19:33

Postautor: Giełdomił » 06 kwie 2010 08:54

:roll:
No surrender.

Obrazek

Giełdomił
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2910
Rejestracja: 25 mar 2008 19:33

Postautor: Giełdomił » 02 sie 2010 11:19

:arrow:
Tak jak zapowiadałem,
teraz oczekiwanie na cofkę.
No surrender.

Obrazek

Giełdomił
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2910
Rejestracja: 25 mar 2008 19:33

Postautor: Giełdomił » 09 sie 2010 15:16

Lipiec na globalnych rynkach surowcowych – drastyczny wzrost ceny pszenicy

Jeszcze w pierwszej połowie czerwca cena pszenicy nie przekraczała 430 centów za buszel. W pierwszych dniach sierpnia natomiast wzrosła do poziomu 840 centów. Wzrosty znacząco przyspieszyły po publikacji miesięcznego raportu amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, a oliwy do ognia dolał zakaz eksportu wydany przez rosyjskie władze.

Winne pogorszenie po stronie podażowej rynku

Nawet jeśli skala wzrostu nie jest uzasadniona obrazem fundamentalnym (o czym później), to właśnie szok podażowy jest pierwotną przyczyną spektakularnej hossy na rynku pszenicy. Według lipcowego raportu Departamentu Rolnictwa USA, globalna produkcja pszenicy w trwającym od lipca sezonie wyniesie najprawdopodobniej 661 mln ton, co oznacza spadek o 2,8%, wobec 679 mln ton w sezonie 2009/2010. Wpływ klęski nieurodzaju na prognozy produkcji w tym sezonie oszacowano na 7,5 mln ton, co oznacza, że na rynku pojawi się deficyt.

Wysokie temperatury oraz susza panująca w Rosji i Kazachstanie wpłynęły na zredukowanie prognozowanych zbiorów pszenicy w krajach byłego Związku Radzieckiego o ponad 7,5 mln ton, co znajduje odzwierciedlenie w rewizji prognozy produkcji pszenicy w sezonie 2010/2011 o około 7% dla tego bloku państw. Z kolei utrzymujące się ulewy uniemożliwiły zasiewy w zachodniej części prerii kanadyjskich, co przełoży się na prawdopodobne obniżenie plonów o około 4 mln ton. Niższa w stosunku do czerwcowych prognoz będzie również produkcja w krajach Unii Europejskiej (prognozowany spadek o 1,1 mln ton) oraz w Indiach (spadek o około 1 mln ton). Wpływ nieurodzaju w wymienionych rejonach został po części skompensowany przez wyższe od oczekiwań z czerwca prognozy plonów w Chinach i USA. Te korekty z pewnością uzasadniają wzrost ceny pszenicy z trzyletniego minimum, zachodzi jednak pytanie o skalę uzasadnionych wzrostów.

Dwa tłuste lata

Obecna hossa może być wynikiem doświadczeń inwestorów z lat 2007-2008. Deficytowe sezony 02/03 i 03/04, a później 06/07 i 07/08 sprowadziły zapasy pszenicy do stanu nieoglądanego przynajmniej od końca lat 80-tych (zaledwie 10,5 tygodnia konsumpcji). Jednocześnie na rynku pojawiały się głosy, iż rosnąca konsumpcja z Azji ten stan rzeczy pogłębi. W rezultacie wiosną 2008 roku cena buszla przekroczyła 1300 centów. Rezultat? Ogromna nadprodukcja w kolejnych dwóch latach, wzrost zapasów i towarzyszący im spadek ceny. W najbliższym sezonie konsumpcja może wzrosnąć do 667 mln ton, a produkcja będzie najprawdopodobniej niższa o około 3% r/r, osiągając poziom 661 mln ton.

Obniżeniu powinny ulec również zapasy, które w minionym sezonie pokrywały 15,4 tygodnia światowego zużycia, co jest poziomem najwyższym od 8 lat, ale jednocześnie zbliżonym do 20-letniej średniej. Spadek zapasów nie będzie jednak duży - na ten moment szacuje się niecały tydzień zużycia. Tym samym zapasy będą jedynie minimalnie poniżej wieloletniej średniej. Jednocześnie deficyt na rynku musiałby być sporo głębszy lub/i utrzymać się sporo dłużej, aby sytuacja z sezonu 07/08 uległa powtórce.

Ruchy spekulantów po zdyskontowaniu czynników fundamentalnych

To prowadzi nas do wniosku, iż dalszy wzrost ceny na moment obecny jest nieuzasadniony, a dodatkowo ceny z fundamentalnego punktu widzenia już są zbyt wysokie. Oczywiście zwrot w przypadku tego rodzaju baniek spekulacyjnych jest trudny do przewidzenia, a wydarzenia takie jak zakaz eksportu z Rosji (odpowiada za 10-15% globalnego eksportu oraz niecałe 10% produkcji) dają dodatkowe argumenty stronie popytowej. Jeśli jednak ceny nie załamią się w najbliższej przyszłości, spowodują wzrost produkcji w przyszłości, co wpłynie stabilizująco na ceny. W średnim okresie nie można natomiast wykluczyć wzrostu cen soi i kukurydzy, jako bezpośrednich konkurentów pszenicy o pola uprawne.

Od strony technicznej od 2001 roku cena pszenicy poruszała się w trendzie horyzontalnym pomiędzy poziomem oporu – 442,00 oraz wsparcia – 280,00. Stabilizacja trwała 5 lat, aż do 2006 roku, kiedy to w październiku poziom 442,00 został wybity górą, następnie w marcu 2007 roku ponownie przetestowany, co potwierdziło jego istotność i zapoczątkowało ruch ceny w górę. Notowania pięły się stromo, aż do poziomu 1334,00 centów za buszel. Dwa ogromne górne cienie świec na interwale miesięcznym z lutego i marca 2008 nie pozostawiły wątpliwości co do zbliżających się wielkimi krokami spadków, po dynamicznych wzrostach jakie miały wcześniej miejsce na rynku pszenicy.

Spadki zatrzymały się w nieprzypadkowym miejscu, ponieważ był to wcześniej wspomniany poziom oporu i wsparcia 442,00. Cena wyrysowała również trzy niższe dołki przy negatywnej dywergencji (kurs niżej wskaźnik wyżej) oraz powstała tutaj także formacja klina kończącego (niebieskie linie). Wszystkie te czynniki doprowadziły do obecnych dynamicznych wzrostów na rynku pszenicy z oporami wyznaczonymi przez zniesienia Fibonacci’ego dla poprzedniego ruchu spadkowego. Są to kolejno: 50% - 880,00, 61,8% - 986,00 oraz 78,6% - 1138,00. Wsparciem pozostaje ciągle poziom 442,00.

Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
Przemyslaw.kwiecien@xtb.pl
www.xtb.pl

Daniel Kostecki
Analityk Techniczny Rynków Finansowych
daniel.kostecki@xtb.pl
X-Trade Brokers DM S.A.
No surrender.

Obrazek

HattoriHanzo
Plutonowy
Posty: 10
Rejestracja: 16 cze 2010 09:21

Postautor: HattoriHanzo » 14 sie 2010 13:39

Pamiętaj naganiaczu Jak by były takie dobre te systemy to sam byś na nich zarabiał a nie spamował po forach. FRAJERÓW SZUKAJ GDZIE INDZIEJ!
Obecnie przyszłość mają matematyczne modele transakcyjne, które automatycznie podejmują decyzje. Niestety nie wygramy z komputerem ani na szybkość, ani na emocje (i ich brak). I coraz częściej efektem tego jest brak zysków... Ale na pewno będziemy zdrowsi jeśli komputer będzie podejmował decyzje za nas:) http://www.alkortrade.biz Odwiedziny nic nie kosztują...

bartosa
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2741
Rejestracja: 14 sty 2011 14:03

analiza

Postautor: bartosa » 26 sty 2011 16:33

http://www.fxone.pl/analizy/65-analizy- ... czony.html

dzis opor zostal przekroczony. dalsze wzrosty?

Giełdomił
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2910
Rejestracja: 25 mar 2008 19:33

Postautor: Giełdomił » 10 lut 2011 10:05

http://biznes.onet.pl/piekarze-ostrzega ... rasa-detal

Porównanie cen mąki pszennej w okresie koniec stycznia 2010 i koniec stycznia 2011 pokazuje wzrost o 70 - 85 proc.

Ten wzrost to wynik bardzo słabych zbiorów na świecie w 2010 r. (pożary w Rosji i na Ukrainie, powodzie w Europie i ostatnio w Australii).

Izabela Dąbrowska-Kasiewicz podkreśla, że na to nałożyły się działania spekulacyjne na rynkach europejskich i światowych.
No surrender.

Obrazek

bartosa
Młodszy chorąży sztabowy
Posty: 2741
Rejestracja: 14 sty 2011 14:03

Postautor: bartosa » 04 gru 2012 15:51

Najmniejszej przecenie uległy notowania pszenicy.

http://www.stockone.pl/index.php?option ... &Itemid=69


Wróć do „Towary”

REKLAMA

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości