Postautor: radi3 » 12 paź 2017 01:27
Ten sektor ma specjalne względy u wicepremiera Morawieckiego. I daje nieźle zarobić
Przemysł biofarmaceutyczny ma stać się jednym z filarów rozwoju gospodarczego Polski. Tak przynajmniej zakłada Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, której autorem jest wicepremier Mateusz Morawiecki. Dlatego wytwórstwo produktów leczniczych zostało zaliczone do Programów Pierwszej Prędkości, które otrzymają dodatkowe wsparcie rządowe. Co więcej, ambicją jest, by Polska stała się międzynarodowym hubem zaawansowanych generyków i leków biopodobnych.
To dobra wiadomość dla Polaków, bo dynamiczny rozwój branży farmaceutycznej, zwłaszcza w dziedzinie leków biopochodnych, to przede wszystkim oszczędności. Z raportu QuintilesIMS wynika, że wprowadzenie leku biopochodnego na polski rynek skutkowało spadkiem cen danej kategorii farmaceutyków aż o 44 proc.
- Dla pacjentów leki biopochodne oznaczają tańszy i łatwiejszy dostęp do nowoczesnych terapii farmakologicznych - zauważa Łukasz Gołębiewski ekspert od przemysłu farmaceutycznego w DNB Bank Polska.
Polskiej farmacji sprzyja czas
Polpharma w ubiegłym roku złożyła aż 10 wniosków patentowych do Europejskiego Urzędu Patentowego (EPO) i nawiązała porozumienie z amerykańską firmą Epirus Biopharmaceuticals na komercjalizację produktów biopochodnych.
Mabion z kolei chce wystąpić w 2018 r. do Europejskiej Agencji Leków o pozwolenie na dopuszczenie swojej flagowej terapii onkologicznej MabionCD20, która jest biopochodnym zamiennikiem dla preparatu MabThera/Rituxan (jego sprzedaż wynosi ok. 7 mld USD rocznie). We wrześniu spółka zawarła z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) umowę na dofinansowanie projektu. Wartość wsparcia jest spora, bo wynosi ok. 27 mln zł.
Jak zauważa Łukasz Gołębiewski, polskiej farmacji sprzyja czas - wkrótce wygaśnie bowiem ochrona patentowa na wiele leków nowej generacji, szczególnie onkologicznych. Według firmy konsultingowej Frost&Sullivan w przypadku 8 istotnych terapii, patenty ochronne wygasną do 2020 r.
- Obecnie ok. 30 firm z całej Europy prowadzi już badania nad rozwojem leków biopochodnych na bazie 16 związków organicznych, co doprowadzi do nasilenia się konkurencji na tym rynku w ciągu najbliższych 3 lat. Do 2020 r. wartość globalnego rynku leków biopochodnych sięgnie niemal 110 mld dolarów. Jest to wielka szansa dla polskiego sektora farmaceutycznego – uważa ekspert DNB Bank Polska. I dodaje:
„Dzięki wysokiej jakości kapitałowi ludzkiemu i znakomitej infrastrukturze laboratoryjnej, Polska ma szansę stać się międzynarodowym hubem farmaceutycznym i skutecznie wchodzić na zagraniczne rynki.
”
W ubiegłym roku wartość rynku farmaceutycznego w Polsce sięgnęła prawie 35 mld zł (niecałe 2 proc. PKB). Według analityków firmy QuintilesIMS w 2017 r. osiągnie on poziom 38,5 mld zł. Eksport polskich produktów farmaceutycznych w 2016 roku wyniósł z kolei 11,6 mld zł.
Polskie firmy stawiają na innowacyjność
Polska już teraz może pochwalić się nowoczesną infrastrukturą naukowo-badawczą, która powstała w dużej części dzięki dofinansowaniu z funduszy europejskich. Według danych resortu rozwoju, pieniądze z budżetu UE na lata 2007 – 2013 wsparły ponad 1,4 tys. uczelni i jednostek naukowych, ponad 650 ośrodków badawczych i niemal 2 tys. laboratoriów. A pieniądze wciąż płyną.
- Za 120 mln zł (w tym 75 mln zł dofinansowania UE) Narodowe Centrum Badań Jądrowych wybuduje Centrum Projektowania i Syntezy Radiofarmaceutyków Ukierunkowanych Molekularnie. Kompleks laboratoriów oraz cyklotron staną się ośrodkiem naukowym prowadzącym badania i eksperymenty na potrzeby medycyny nuklearnej. Kolejne 160 mln zł otrzyma 13 firm farmaceutycznych, które wygrały konkurs Innoeuropharm prowadzony przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju – wylicza Łukasz Gołębiewski. I dodaje:
„Sektor prywatny także inwestuje w innowacyjność. Selvita planuje przeznaczyć 62 mln zł na budowę nowoczesnego kompleksu laboratoryjnego.
Inwestycje w bazę laboratoryjną zapowiadają również mniejsze firmy, jak np. BioMaxima, która przeznaczy 5 mln zł na centrum badawczo-rozwojowe w Lublinie.
”
Dodatkowo Selvita (leki na białaczkę) otrzyma niemal 11 mln zł z NCBiR na rozwój innowacyjnych bibliotek znakowanych DNA (ang. DNA-encoded libraries), które mają znaleźć zastosowanie w procesie odkrywania innowacyjnych leków o potencjale terapeutycznym w leczeniu chorób cywilizacyjnych. Wartość całkowita projektu wynosi 15,4 mln zł netto.
Celon Pharma (leki generyczne) wybuduje z kolei Centrum Badawczo - Rozwojowego w Kazuniu Nowym k/Warszawy. Co więcej, projekt ten został zakwalifikowany przez Ministerstwo Rozwoju do grupy projektów dofinansowanych w ramach konkursu w Programie Operacyjnym Inteligentny Rozwój 2014-2020. Spółka otrzyma 35,7 mln zł na inwestycję wartą 79,3 mln zł.
Spółki farmaceutyczne to smaczny kąsek dla giełdowych graczy
Postęp w medycynie jest ogromny. Dość powiedzieć, że jeszcze dekadę temu sekwencjonowanie genomu ludzkiego kosztowało kilkaset milionów dolarów, a jego odczytanie trwało aż 10 lat. Dziś zajmuje to dobę, a koszt liczony jest raczej w tysiącach dolarów. Nie powinno zatem dziwić, że spółki, które wynalazły najbardziej zaawansowaną technologię w tym obszarze, rosły na giełdzie nawet kilkudziesięciokrotnie.
I ta się nie zmieniło do dziś. Spółki biotechnologiczne i farmaceutyczne oferują ogromny potencjał do zarobku. Dość powiedzieć, że jedynie w tym roku akcje Selvity podrożały o niemal 60 proc., a przez ostatnie 5 lat o niemal 1500 proc. W tym czasie walory notowanej na NewConnect Pharmeny, która ma patent na innowacyjny lek przeciwmiażdżycowy, podrożały o odpowiednio 40 i 220 proc. Biomed Lublin (surowice i szczepionki) dał przez rok zarobić 70 proc., tyle samo, ile od debiutu z 2016 roku podrożały akcje Celon Pharmy.
Równocześnie obarczone są sporym ryzykiem. Wystarczy, aby prace nad terapią poniosły fiasko, lub by pojawiły się komplikacje. Wówczas reakcja giełdowa jest natychmiastowa.
Uwaga na ryzyko
Wiedzą to doskonale np. akcjonariusze Selvity. Na początku października spółka poinformowała, że zawiesza badania kliniczne nad flagowym lekiem na białaczkę (SEL24). Powodem był zgon pacjenta w następstwie udaru, który wcześniej przyjmował testowany lek. W rezultacie notowania Selvity na GPW runęły o 23 proc.
- Ustalenie ewentualnego wpływu SEL24 na etiologię udaru, który doprowadził do zgonu pacjenta, wymagać będzie dogłębnej analizy. Dlatego badania zostały zawieszone. Jest to typowe postępowanie w takich sytuacjach. Amerykańska agencja regulacyjna nakazała wprowadzenie zmian do protokołu badania oraz dodatkowe przeszkolenie personelu w ośrodkach klinicznych. Nasz plan wstępny zakłada, że – po spełnieniu tych oczekiwań oraz dostarczeniu niezbędnej dokumentacji - FDA wyda decyzję o wznowieniu badania – powiedział w rozmowie z ISBNews Paweł Przewięźlikowski, prezes Selvity.
Powodów do zadowolenia nie mają też m.in. akcjonariusze Biotonu, którego akcje jedynie w tym roku potaniały o ponad 40 proc. Spółka obecnie prowadzi prace nad stworzeniem pierwszej polskiej insuliny analogowej. Powstała w 1989 r., a od 2004 r. notowana jest na GPW. I od tego czasu przeżywała swoje wzloty i upadki.
Jeszcze dekadę temu akcje Biotonu kosztowały nawet 200 zł, a pod koniec 2013 r. już niecałe 5 groszy. Potem, z początkiem 2014 r. nastąpił przełom i notowania rosły ponad 100 proc., bo spółka zaczęła zaskakiwać rynek lepszymi wynikami. Od końca 2015 roku notowania znów są w trendzie spadkowym, a dziś jeden papier Biotonu kosztuje 4,7 zł. W międzyczasie doszło też do zmian właścicielskich. W drugim kwartale 2017 r. Bioton miał 18,7 mln zł straty netto wobec 3,5 mln zł straty rok wcześniej. Spółka wyjaśnia jednak, że aż 9,5 mln zł kosztowały ją różnice kursowe (osłabieniem dolara wobec złotego).
Powyższe przykłady pokazują, że przy budowie portfela inwestycyjnego niezbędna jest dywersyfikacja. Lepiej nie stawiać na jednego konia, lecz wybierać kilka spółek działających w różnych dziedzinach medycyny.
Onet.pl
