Przedsięwzięcie samo w sobie jest obiecujące.Są różne definicje start up-ów ale generalnie chodzi mi o firmę startującą od poczatku z jakimś produktem czy usługą.Nestmedic to żaden startup!W przypadku start up - ow a takim jest nestmedic - to raczej gra w ruletkę. Uda się - zyski przynamneij kilkaset procent. Nie uda się - strata kilkadzisiąt procent.
Stosują znane od dawna rozwiązania, tyle, że w zastasowaniu do monitoringu ciąży.
Mają trochę niewłaściwie zdefiniowany target i słaby marketing (żaden lekarz, a szczególnie doktor/docent/ordynator/profesor NIGDY nie uwierzy, że medycyna też wymaga marketingu.
Niekoniecznie musi to byc coś nowego i odkrywczego.
Nie jestem ani kobietą w ciąży, żeby przetestowac produkt ani lekarzem. Zainwestowałem część kapitału w firmę. Uda sie - będzie zysk. Nie uda się - to trudno.
Cała telemedycyna to przyszłość. Tylko biznesem, jak każdym, trzeba umieć zarządzać.
Obawiam się, że lekarze (w ogólności) o biznesie mają raczej pobieżne pojęcie.
Wielu lekarzy traktuje biznes jak "misję humanitarną", inni jak źródło dojenia chorych (szczególnie w układzie państwowy szpital <-> prywatna praktyka).
W Nestmedic pojawił się (o ile pamiętam) jakiś fundusz inwestycyjny, więc pewnie ocenili, że biznes jest OK. Na papierze, każdy projekt będzie wyglądął OK. Niestety z czasem przychodzi skrzecząca rzeczywistość, i powstaje pytanie, czy inwestorzy będą cierpliwi aż zarząd "nabędzie wiedzę i doświadczenie", czy jednak zarząd zostanie wzmocniony.
Oby nie było za późno.