COALENERGY

[-dareczek-]

I to najbardziej zastanawia.Dlaczego kiedy jest coraz lepiej to zaczyna wyglądać coraz gorzej.

[-dareczek-]

Dzisiaj spadki.Stawiam na optymalizacje podatkową.

[-dareczek-]

https://m.bankier.pl/static/att/emitent ... 856464.pdf

[-dareczek-]

Znamy powód spadków

[-dareczek-]

https://m.bankier.pl/wiadomosc/Wazny-mo ... 79662.html

[Radoslaww]

Dostępny raport ,
Darecz co sądzisz o spadkach , o tym że OFE sprzedaje ?

[welts]

Tego rynku normalni ludzie nie tykaja.

[-dareczek-]

Sprzedaje OFE ja uważam że nie ma powodu do paniki.Gdziekolwiek waliło OFE tam był spadek.Wszędzie tam gdzie są OFE będzie podobny scenariusz że wykorzystają likwidacje do pozbycia się aktyw które są na dany czas słabsze.Nie uśredniam tylko czekam na dalszy rozwój sytuacji.

[-dareczek-]

https://pl.sputniknews.com/polityka/201 ... w-sputnik/

[Radoslaww]

JAK MANIPULOWAĆ KURSEM -PORADNIK

Artykuł z bankiera .pl z 2001 roku,
Ostatnie dni kwartałów to często dni cudów. Kursy niektórych spółek zaczynają przypominać literę V, w trendach spadkowych pojawiają się białe świece, a we wzrostowych - czarne. W tych dniach walkę o stopy zwrotu zaczynają zarządzający portfelami... Problem domniemanego manipulowania kursami akcji na giełdzie jest jednak znacznie szerszy. GPW zapewnia, że monitoruje sesje a o swoich podejrzeniach zawiadamia KPWiG.Zagadkowe huśtawki notowań są zwykle wiązane z działaniem inwestorów instytucjonalnych, którzy zmierzają do poprawienia stopy zwrotu ze swoich inwestycji lub w zarządzanych przez siebie portfelach. Koniec kwartału to wszak czas, kiedy muszą opublikować swoje wyniki inwestycyjne - stąd dziwne wzrosty i spadki kursów akcji. Część z nich próbuje poprawić swoje osiągnięcia zawyżając cenę akcji w ostatnich dniach okresu naliczania stopy zwrotu.Fundusze, "picując", czyli próbując sztucznie kształtować kurs, nie zawsze jednak walczą o jego wzrost. Zdaniem wielu doradców inwestycyjnych, duzi gracze, głównie fundusze emerytalne, czasami celowo dołują kursy akcji, aby pogorszyć wyniki konkurencji. - Dla zarządzających portfelami papierów wartościowych koniec kwartału to czas wzmożonej czujności. Zwykle trzeba pilnować swoich spółek, aby nie dopuścić do celowego "zwalania" kursów. Czasami trzeba po prostu ratować swoje zyski - twierdzi pragnący zachować anonimowość zarządzający portfelem papierów wartościowych.Zdaniem specjalistów, takie sytuacje nie są niczym wyjątkowym. W poprzednim kwartale spekulowano, iż jeden z funduszy emerytalnych celowo obniżał kurs akcji MCI. Ciekawie wyglądała też "walka" o kurs Cersanitu. 27 czerwca, przy wolumenie 1426 walorów, kurs spadł o 15%. Już następnego dnia z ofensywą ruszyły ponoć fundusze, które miały te papiery w portfelu - kurs akcji wzrósł do 22 zł, a wolumen do 4600. Ratowanie kursu trwało jeszcze następnego dnia (29.06, ostatni dzień kwartału), akcje wróciły w rezultacie do ceny 25,2 zł, wolumen wzrósł do 20 tys. sztuk... Zarządzającym udało się zachować zyski. - Zachowanie akcji Cersanitu to typowy przykład sztucznego zaniżania wartości akcji. Większość zarządzających wie, jaki fundusz najczęściej stosuje takie zagrywki - dodaje doradca inwestycyjny.Również i koniec tego kwartału to walka o stopy zwrotu. Na rynku spekuluje się, iż sztucznie są zaniżane kursy Miteksu, Taleksu i Getinu. Z kolei do góry - według tej tezy - miałaby być "wyciągana" Dębica. Problem w tym, że nie wiadomo, czy pogłoski takie nie są rozpuszczane specjalnie, by "psychologicznie" hamować trendy na wspomnianych spółkach...Na czym to polega?"Picowanie" czy "pompowanie" kursów polega na składaniu zleceń i zawieraniu umówionych często transakcji w taki sposób, by doprowadzić do wzrostu kursu wybranego papieru lub całego indeksu.Cel ten można osiągnąć przez:l umówione transakcje, zawierane na rynku lub w "pakietówkach",l "sypanie" akcjami lub przeciwnie - kolejnymi zleceniami kupna,l rozbijanie lub grupowanie zleceń (w celu stworzenia fałszywego obrazu rynku i błędnych interpretacji źródła popytu lub podaży),l ostentacyjnie szybkie lub przeciwnie - właśnie niezwykle powolne odpowiadanie na pojawiające się oferty lub ich ignorowanie.Po co oni to robią?Różnorodność powodów może okazać się zaskakująca dla inwestorów wierzących wciąż w szlachetny obiektywizm rynku.n Kurs akcji lub całego indeksu może być "pompowany" przede wszystkim po to, by sztucznie zawyżyć wycenę własnych aktywów (od których wysokości zależy przecież np. prowizja zarządzającego).n Notowania mogą być także "podciągane" lub przynajmniej sztucznie podtrzymywane w okresie poszukiwań nowego inwestora lub przed nową emisją (by usprawiedliwić cenę emisyjną nowych walorów lub zawyżyć wartość prawa poboru).n Kurs może być także pompowany "pod" pakietówkę, tak by była możliwość jej realizacji po odpowiednio wysokiej cenie, co służy realizacji interesów, zwykle finansowych, wewnątrz grup.n Próba zawyżania lub zaniżania kursu lub też tworzenia ciekawie wyglądających "figur" w tabeli ofert lub zestawieniu transakcji może wynikać również z... nudów. Brzmi to może absurdalnie, ale przy marazmie na rynku i braku płynności na wielu papierach okazja do zabawy niezbyt dużym kosztem jest wystarczająco kusząca chyba nie tylko dla prywatnych "traderów"...n Notowania mogą być również sztucznie zaniżane po to, by zaszkodzić np. konkurencyjnemu funduszowi inwestycyjnemu czy emerytalnemu (o prowadzonej w ten sposób wojnie "emerytów" dyskutuje wiele osób i równie wiele oficjalnie nic o niej nie wie...) Wiedza, "w czym siedzi" kolega z innego funduszu, to wielki skarb. Można spróbować zrobić mu kawał i dzięki umiejętnym zleceniom "zwalić" kurs jego papierów (polepszając tym samym swoją relatywną stopę zwrotu). A potem, oczywiście, jakby nigdy nic, iść z nim na piwo i klepać po plecach na pocieszenie...n Próby manipulacji kursami akcji lub instrumentów pochodnych mogą być także podejmowane po to, by przez zmiany na rynku kasowym wpływać na rynek terminowy i odwrotnie.n Najbardziej perfidną gierką jest, oczywiście, taka manipulacja kursem, by sztucznie zasugerować innym uczestnikom rynku, że właśnie na tym walorze coś zaczyna się dziać. Jeśli uda się "wmówić" innym inwestorom, że właśnie zaczyna kształtować się obiecująca formacja techniczna, możliwe jest wciągnięcie innych do gry i systematyczne "czyszczenie" własnego portfela. W pewnym momencie popytu zabraknie i cały ten "łańcuszek" rozsypuje się, przyprawiając o mdłości nabranych "na trend" inwestorów - oczywiście, poza autorami. Można domniemywać, iż manewry takie nie są już wcale domeną jakichś mafii. Nie można przecież wykluczyć, iż podobne "chwyty" stosują także inwestorzy profesjonalni.Co za to grozi?Oczywiście, manipulacja kursami jest teoretycznie zabroniona. "Kto sam lub w porozumieniu powoduje sztuczne podwyższenie lub obniżenie ceny papierów wartościowych, podlega grzywnie do 5 mln zł i karze pozbawienia wolności do lat trzech. Kto wchodzi w porozumienie mające na celu sztuczne podwyższanie lub obniżanie ceny papierów wartościowych, podlega karze grzywny do 5 mln zł" - ostrzega Prawo o publicznym obrocie papierami wartościowymi w artykule 177.- Prowadzimy codzienny monitoring sesji i jeżeli w stosunku do notowań danej akcji zachodzi podejrzenie o manipulacje kursem, zawiadamiamy Komisję Papierów Wartościowych i Giełd - zapewnia Piotr Szeliga, wiceprezes GPW.Problem tylko w tym, że dotychczas jakoś nie słyszeliśmy jeszcze o ukaraniu "picowników" przez sąd. Mimo upływu 10 lat od uruchomienia rynku kapitałowego w Polsce, nieprzygotowanie organów ścigania do zadań "giełdowych" oraz niewydolność wymiaru sprawiedliwości wydają się więc ewidentne. Słynna sprawa poznańskiej "wirrówki" pozostaje nierozstrzygnięta do dziś, stanowiąc zachętę do dzikich harców na regulowanym i ponoć pilnie nadzorowanym polskim rynku giełdowym. "Picowanie"..., "pompowanie"..., "ciągnięcie"... Jakiegokolwiek określenia użyjemy, trzeba przyznać, że proceder podciągania kursów papierów przy zwykle małych obrotach tylko po to, by wykazać papierową poprawę stanu aktywów, jest czymś, co musi zrażać do rynku normalnych inwestorów. I to nie tylko tych, którzy lokują w akcje, ale - i być może nawet przede wszystkim - klientów i potencjalnych klientów funduszy inwestycyjnych, emerytalnych czy firm asset management.Pytanie jest bowiem proste - jaką wartość mają przekazywane klientom wyceny ich portfeli, jednostek uczestnictwa czy jednostek rozrachunkowych? Papier jest cierpliwy - można na nim wypisywać różne bzdury i z pomocą socjotechniki wciskać kit klientom, cieszącym się rosnącym "papierowym" bogactwem lub pocieszającym się mniejszą od spodziewanej skalą strat.Oczywiście, "picowanie" nie jest polską specjalnością. I nie u nas zostało wymyślone. Podobnie jak "window dressing" - przebudowa portfela pod koniec okresu sprawozdawczego tak, by idiotycznych inwestycji nie było widać w bilansie.Poważną chorobą rynku pozostają także transakcje przeprowadzane przez powiązane kapitałowo firmy, czego klasycznym przykładem jest przekazywanie sobie z rąk do rąk pakietów akcji wewnątrz grup bankowo-finansowych. Kierunek i cena transakcji zależy od priorytetów władz takiej grupy (tzn. od tego, kto ma wykazać wynik dobry, a kto może zostać obciążony stratami) i od pomysłu na optymalizację podatkową (tzn. od tego, co się robi, by podatków unikać). Ale efektem jest kompletne zamazywanie prawdziwego obrazu sytuacji grupy lub jej elementów. Co może ułatwiać "wciskanie" inwestorom słabych spółek, które - pozbawione pomocy grupy - okazują się trwale nierentowne.Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, iż dzieje się to na oczach wszystkich analityków, komentatorów, urzędników... I co? I nic. Formalne udowodnienie działania w złej wierze to na pewno trudna sprawa. I to nawet wtedy, kiedy "picowanie" wydaje się oczywiste. Nie poradził sobie z tym chyba żaden rynek, wątpliwe więc byśmy i my wymyślili jakąś cudowną receptę. Byłaby nią zawodowa etyka i zwykła uczciwość. Ale te pojęcia wielu ludziom na naszym rynku są chyba zupełnie obce.Łukasz Kwiecień"

[-dareczek-]

http://fakty-kontra-news.neon24.pl/post ... -z-donbasu
JEDNAK troll został skutecznie wyeliminowany.Dziś dzień szczytu.według moich wyliczeń fundusz wywali około 350k akcji z 2 MLN.Trzeba to przeczekać.jestem stratny ponad 50 procent wkładu.

[-dareczek-]

Na przyszły tydzień widzę test nowego dołka.Widząc ile akcji ma ING inwestorzy wstrzymali się z zakupami i czekają na przecenę.Spółka na przyszły tydzień to moim zdaniem JUJUBEE.

[zuziaanna]

Nie dali raportu, więc możliwe, że wydobyli jeszcze mniej węgla niż 2 miesiące temu. A mimo to, jak ogłosili po zebraniu, że spółka będzie kontynuować działalność. Mam nadzieję, że jakieś plany CLE ma i wkrótce o nich dowiemy się, bo inaczej jaki byłby sens przedłużanie działalności spółki, jak wydobycie tylko spada. No i jeszcze jest pocieszające, że trzymają te 75 % swoich akcji, choć zapowiadali już prawie rok temu, że będą zmuszeni pozbyć się ich części.

[zuziaanna]

No i tak się stało jak myślałam. Wydobyli połowę tego co miesiąc wcześniej. Co tam się dzieje ? I kiedy raczą nas poinformować o swoich planach ? Jakieś plany chyba mają, skoro ogłosili, że będą dalej kontynuować działalność.

[-dareczek-]

Moja rozmowa z Ukraińcem.Pyta mnie co w Polsce piszą o porozumieniu Ukraina Rosja o przesył gazu.Moja odpowiedź niewiele i nie podają szczegółów.Pytam go co piszą na Ukrainie i ciekawa odpowiedź.To samo co w Polsce.Na Ukrainie piszą o katastrofie budżetu.Nie ma pieniędzy na szkoły,przedszkola itp.Wstrzymano inwestycje w sektor publiczny.Sytuacje chcą ratować prywatyzacją majątku państwowego.I to może być klucz do zrozumienia posunięć Coala.Według mojego Ukraińca sponsor komika wcale nie powołał na początku wojny armii żeby walczyć z Ruskimi jak się to przedstawia tylko po to żeby chronić swoje firmy które znajdowały się tam gdzie operowały jego brygady.A teraz wykreowany przez niego prezydent ma pomóc w przeprowadzeniu prywatyzacji czyli de facto w przejęciu za bezcen majątku narodowego przez oligarchów.Pewnie łupy już są podzielone i stąd człowiek konkurenta był w zarządzie Cle i dlatego Cle przenosi się na Zachód oddając wschód konkurencji.Pewnie nie za darmo.