Sytuacja na amerykańskich giełdach jest bardzo dynamiczna i zmienia się niczym w kalejdoskopie. W poniedziałek na parkietach dominowały dobre nastroje, by dzień później wszystko odwróciło się o 180 stopni. Rynki akcji za oceanem znalazły się w całkowitym panowaniu niedźwiedzi, w efekcie czego mieliśmy do czynienia ze sporymi spadkami indeksów.
Optymizm związany z weekendowymi ustaleniami odnośnie czasowego zawieszenia wprowadzenia karnych ceł na chińskie dobra o wartości 200 mld USD szybko wyparował i inwestorzy przeszli do szarej rzeczywistości. Spadać zaczęły rentowności amerykańskich obligacji rządowych, 10-letnie benchmarkowe papiery zeszły poniżej 2,90 proc., co jest sygnałem ostrzegawczym spowalniającego wzrostu gospodarczego.
Pociągnęło to za sobą w dół wyceny akcji czołowych banków, w tym Bank of America i Citigroup, które traciły po około 3 proc.
Ponownie na wycenie indeksu blue chipów największym cieniem kładła się przecena udziałów takich eksporterów jak Boeing czy Caterpillar/
Znów taniały akcje Apple, tym razem popularnemu „jabłuszku” zaszkodziła pesymistyczna prognoza jednego z poddostawców, firmy Cirrus Logic, co wzmacnia obawy o poziom sprzedaży iPhone’ów.
Na zamknięciu wtorkowej sesji indeks Dow Jones IA tracił
3,10 proc. notując największą przecenę od 22 marca. Z kolei wskaźnik S&P500 zniżkował o
3,24 proc. zaś Nasdaq o
3,80 proc. i w obu przypadkach była to najdotkliwsza korekta od 10 października.
https://www.pb.pl/mocny-atak-podazy-na- ... eet-947405