Niemcy i USA inwestują w energetykę węglową
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... 24735.html
qub, Reuters, AP 20-03-2006 , ostatnia aktualizacja 20-03-2006 20:55
Niemcy zainwestują 13 mld euro w budowę nowych elektrowni wykorzystujących głównie węgiel kamienny i brunatny. Do łask węgiel wraca także w USA
Niemcy zainwestują 13 mld euro w budowę nowych elektrowni wykorzystujących głównie węgiel kamienny i brunatny. Do łask węgiel wraca także w USA.
Z powodu rosnących cen gazu coraz więcej kosztuje wytwarzanie prądu w elektrowniach opalanych gazem. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaprosiła największe firmy energetyczne w Niemczech - E.ON Ruhrgas, RWE, Vattenfall i EnBW - do omówienia planu obniżenia cen energii, których wzrost jest coraz bardziej dotkliwy dla konsumentów. Według dziennika "Handelsblatt" niemieccy energetycy zaproponują rządowi w Berlinie plan budowy za 13 mld euro nowej generacji elektrowni opalanych węglem. W zamian energetycy chcą, aby rząd przyznał nowym elektrowniom duże limity emisji CO2 i to aż na 18 lat (to połowa szacunkowego okresu eksploatacji elektrowni). Ma to ochronić nowe zakłady przed karami za przekroczenie emisji CO2.
Obecnie około połowa energii elektrycznej w Niemczech jest wytwarzana z węgla. Niemcy zamierzają wyłączyć swoje elektrownie atomowe (pod naciskiem zielonych i opinii publicznej). Jeśli wcześniej nie zbudują nowoczesnych elektrowni węglowych, to będą musieli importować coraz więcej drogiego gazu na potrzeby energetyczne.
Podobnie jest w Stanach. W połowie lat 90., kiedy ceny ropy naftowej i gazu na świecie były niskie, żadna z amerykańskich firm nie planowała budowy elektrowni węglowych. W styczniu tego roku według departamentu energii USA planowano budowę aż 135 nowych elektrowni opalanych węglem. Realizacja tych planów wymaga 100 mld dol. inwestycji. Pentagon promuje też plany produkcji paliw silnikowych z węgla. Syntetyczny olej napędowy z węgla ma większą wartość energetyczną niż tradycyjny, a ponadto przy jego spalaniu powstaje mniej szkodliwych związków. Budowa fabryk syntetycznego paliwa jest jednak kosztowna i opłaca się tylko, jeśli wysokie ceny ropy naftowej utrzymają się przez wiele lat.
Węgiel wraca do łask - nowoczesne elekrownie węglowe
REKLAMA
Economist" krytykuje Polskę za stawianie na węgiel
PAP19.01.2008 18:46
Szybki rozwój gospodarczy Polski sprawia, iż potrzebuje ona coraz więcej energii, a brak rzeczywistej rządowej polityki energetycznej spowoduje wzrost zużycia węgla i tym samym emisji dwutlenku węgla - ostrzegł w najnowszym wydaniu brytyjski tygodnik "The Economist".
"Największym energetycznym zmartwieniem w Polsce nie jest węgiel, lecz gazociąg Nord Stream, który ma pompować rosyjski gaz prosto do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego, z pominięciem Polski. Przeciwnie niż w Szwecji, polskie zastrzeżenia nie dotyczą ryzyka ekologicznego; Polacy obawiają się raczej, że Rosja może wykorzystać swój bezpośredni dostęp do Niemiec dla podzielenia Europy" - napisał "Economist".
Pismo zaznacza, że wszyscy polscy politycy przeciwni są bałtyckiemu gazociągowi, a prezydent Lech Kaczyński podjął w ubiegłym roku próbę stworzenia sojuszu energetycznego z czterema państwami postradzieckimi, by zmniejszyć zależność Polski od dostaw z Rosji. Jednak prezydent produkującego ropę Kazachstanu, Nursułtan Nazarbajew, odwołał swój przyjazd na zorganizowany przez stronę polską szczyt energetyczny.
Jak wskazuje "Economist", równie bezowocnie przedstawia się kwestia energetyki jądrowej. Porozumienie z trzema państwami bałtyckimi w sprawie budowy wspólnej elektrowni atomowej na Litwie nie zostało jeszcze podpisane, gdyż Polska nie zgadza się na proponowany jej udział w wykorzystaniu mocy tego obiektu. Z kolei pomysł zbudowania siłowni nuklearnej na własnym terytorium nie jest wśród Polaków popularny ze względu na skojarzenia z Czarnobylem.
Dlatego uwaga znów kieruje się na węgiel, a minister gospodarki Waldemar Pawlak zadeklarował swą miłość do niego - pisze "Economist". Polska energetyka jest uzależniona od węgla w 95 procentach, ale nie bardzo pasuje to do unijnych planów zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o 20 proc. do roku 2020.
"Podobnie jak inni w Europie Wschodniej, Polacy sądzą, że problem (niedostatecznych limitów emisyjnych) został spowodowany przez kraje bogatsze. Ale jako największy członek UE w regionie oni również potrzebują polityki energetycznej" - konkluduje "The Economist".
PAP19.01.2008 18:46
Szybki rozwój gospodarczy Polski sprawia, iż potrzebuje ona coraz więcej energii, a brak rzeczywistej rządowej polityki energetycznej spowoduje wzrost zużycia węgla i tym samym emisji dwutlenku węgla - ostrzegł w najnowszym wydaniu brytyjski tygodnik "The Economist".
"Największym energetycznym zmartwieniem w Polsce nie jest węgiel, lecz gazociąg Nord Stream, który ma pompować rosyjski gaz prosto do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego, z pominięciem Polski. Przeciwnie niż w Szwecji, polskie zastrzeżenia nie dotyczą ryzyka ekologicznego; Polacy obawiają się raczej, że Rosja może wykorzystać swój bezpośredni dostęp do Niemiec dla podzielenia Europy" - napisał "Economist".
Pismo zaznacza, że wszyscy polscy politycy przeciwni są bałtyckiemu gazociągowi, a prezydent Lech Kaczyński podjął w ubiegłym roku próbę stworzenia sojuszu energetycznego z czterema państwami postradzieckimi, by zmniejszyć zależność Polski od dostaw z Rosji. Jednak prezydent produkującego ropę Kazachstanu, Nursułtan Nazarbajew, odwołał swój przyjazd na zorganizowany przez stronę polską szczyt energetyczny.
Jak wskazuje "Economist", równie bezowocnie przedstawia się kwestia energetyki jądrowej. Porozumienie z trzema państwami bałtyckimi w sprawie budowy wspólnej elektrowni atomowej na Litwie nie zostało jeszcze podpisane, gdyż Polska nie zgadza się na proponowany jej udział w wykorzystaniu mocy tego obiektu. Z kolei pomysł zbudowania siłowni nuklearnej na własnym terytorium nie jest wśród Polaków popularny ze względu na skojarzenia z Czarnobylem.
Dlatego uwaga znów kieruje się na węgiel, a minister gospodarki Waldemar Pawlak zadeklarował swą miłość do niego - pisze "Economist". Polska energetyka jest uzależniona od węgla w 95 procentach, ale nie bardzo pasuje to do unijnych planów zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o 20 proc. do roku 2020.
"Podobnie jak inni w Europie Wschodniej, Polacy sądzą, że problem (niedostatecznych limitów emisyjnych) został spowodowany przez kraje bogatsze. Ale jako największy członek UE w regionie oni również potrzebują polityki energetycznej" - konkluduje "The Economist".
REKLAMA
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 107 gości