Postautor: Robertyszanin » 24 lut 2006 10:58
Lekki | Dziurawa sieć Pabii Fashion
Niekontrolowany wyciek aktywów Próchnika
Michał Śliwiński
Rozsypuje się sieć sklepów Pabii Fashion, którą kupił
giełdowy Próchnik. Najlepsze sklepy trafiły do giełdowej
Wólczanki, razem z Cezarym Półtorakiem, byłym prezesem
Pabii Fashion, który teraz tworzy sieć sprzedaży
Andre Renard. C. Półtorak twierdzi, że próbował w ten sposób ratować pabianicką firmę.
Wólczanka powiększyła sieć swoich sklepów przejmując obiekty Pabii Fashion za długi. Giełdowa spółka poinformowała o tym w komentarzu do raportu za czwarty kwartał 2005 r. Co ciekawe, największe zdziwienie ta informacja wzbudziła wśród członków zarządu... Próchnika, właściciela Pabii Fashion, który od 13 lutego nie chce być jej inwestorem.
Stoki dla Pabii
W jaki sposób sklepy Pabii Fashion znalazły się w sieci Wólczanki? Spółka przejęła je za wierzytelność, która powstała z tytułu nieopłaconego towaru, który został przekazany pabianickiej firmie. Wólczanka zaopatrzyła sklepy Pabii w ubiegłym roku. Kolekcja została wyceniona na ponad 1,1 mln zł. - Musieliśmy czymś wyposażyć sklepy, a jedynie Wólczanka deklarowała, że może nam w tym pomóc - mówi Cezary Półtorak, ówczesny prezes Pabii Fashion.
Towar trafił do sklepów w maju. Z naszych informacji wynika, że była to kolekcja wiosenno-letnia, co oznacza, że w sklepach znalazła się późno. - To były typowe "stoki", czyli towar starszy i niechodliwy. Moim zdaniem, był on wart dużo mniej niż 1,1 mln zł - twierdzi Krzysztof Okoński, wiceprezes Próchnika. Wólczanka pozbyła się całego towaru, ponieważ była to odzież damska, a spółka zmieniła profil na sprzedaż wyłącznie odzieży męskiej.
Wędrująca kolekcja
Pabia Fashion musiała jednak czymś handlować, bowiem na spłatę długu naciskał syndyk Pabii SA, wobec której miała ponad 3 mln zł długu. Prezes Póltorak umówił się jednak z syndykiem, że odda dług w towarze. Ten zgodził się. Postawił jednak warunek. Miał prawo zajmować kolekcję na poczet długu, ale bezpośrednio w sklepie i za 40% ceny detalicznej. Zdaniem zarządu Próchnika, wtedy właśnie rozpoczęła się wędrówka kolekcji od Wólczanki. Najpierw Pabia Fashion sprzedała ją firmie LCC (w połowie należy do C. Półtoraka) za... 3,98 mln zł. Później LCC zbył ją do firmy WCS (za 4,03 mln zł). Ta ostatnia sprzedała ją z powrotem do Pabii Fashion za 4,05 mln zł. Według Próchnika, spółki następnie umorzyły wzajemne wierzytelności, natomiast Pabia Fashion księgowo zanotowała zysk na sprzedaży (wynikający ze zbycia kolekcji na rzecz LCC). To nie koniec historii kolekcji. Pabia Fashion rzekomo wprowadziła kolekcję do sklepów za... ponad 11 mln zł i zwróciła się do syndyka, aby zabrał towar za 40%, co całkowicie wyzerowałoby jej dług wobec niego. Ten nie zgodził się. - Wynajęci handlowcy sprawdzili tę kolekcję. Powiedzieli mi, że była ona warta najwyżej 1 mln zł. Takie sztuczki są dość często stosowane - twierdzi Janusz Rau, syndyk Pabii SA. Cezary Półtorak nie komentuje wędrówki kolekcji. Twierdzi tylko, że próbował sprzedać towar. Ten cały czas zalega w magazynach i sklepach.
Pojawia się Próchnik
Sytuacja Pabii Fashion stawała się tymczasem coraz gorsza. Spółką zainteresowana była Wólczanka. Prowadziła od ponad pół roku rozmowy w sprawie jej przejęcia. Kilka dni przed finalizacją do firmy Olav Fashion, właściciela Pabii Fashion, zgłosił się Próchnik, który zaoferował wyższą cenę.
18 listopada, po kilkudniowych negocjacjach, zostało zawarte porozumienie oraz umowa przedwstępna. W tej ostatniej znajdował się m.in. zapis, który zakazywał zarządowi spółki do dnia podpisania umowy właściwej rozporządzać mieniem spółki o wartości przekraczającej 25 tys. zł. W przypadku gdyby Pabia Fashion, wbrew porozumieniu, sprzedała jakiś sklep, ostateczna cena ulega zmniejszeniu o 300 tys. zł za jeden sklep. Próchnik zgodził się z kolei na sprzedaż dwóch sklepów, zastrzegł jednak sobie, że może zmienić decyzję, a wtedy wartość umowy rośnie z 2,5 mln zł do 3,1 mln zł. Tak też się stało. Próchnik 23 grudnia poinformował, że zwiększa wartość umowy, a sieć sklepów będzie liczyła nie 23, a 25 obiektów.
Znikająca sieć
W grudniu władzę w Pabii Fashion miał nadal Cezary Półtorak. Nie mógł jednak zawierać żadnych znaczących umów. Mimo to 10 grudnia podpisał porozumienie z Wólczanką, w którym zobowiązał się do zapłaty 1,2 mln zł. 30 grudnia podpisał umowę o przejęciu przez Wólczankę czterech najlepszych sklepów z sieci Pabii Fashion, za 915 tys. zł. - Nic nie wiedzieliśmy ani tym bardziej nie dawaliśmy żadnych pozwoleń na dokonywanie tych transakcji panu Półtorakowi - twierdzi Krzysztof Okoński, wiceprezes Próchnika. Cezary Póltorak działał dalej. W styczniu sprzedał Śląskiej Agencji Finansowej wyposażenie sklepu w galerii Żonkil w Poznaniu oraz wyposażenie sklepu w galerii Kazimierz w Krakowie. - Jesteśmy cały czas zaskakiwani informacjami o styczniowych działaniach pana Półtoraka, o których nic nie wiedzieliśmy. Nie było żadnej formalnej i pisemnej zgody na takie transakcje. Przypominam, że wymagają one zgody dwóch członków zarządu Próchnika - dodaje prezes Okoński. Innego zdania jest C. Półtorak. - Wiedzieli o moich działaniach. Sprzedając sklepy i wyposażenie chroniłem spółkę przed drastycznym pogorszeniem jej sytuacji. Zbycie sklepów do Wólczanki było elementem szerszego planu likwidacji zobowiązań i układania się z wierzycielami - twierdzi były prezes Pabii Fashion. 3 lutego zrezygnował z pracy w pabianickiej firmie i przeszedł do... Andre Renard, spółki zależnej Wólczanki. Spółka zajmuje się rozbudową sieci sprzedaży, m.in. na bazie dawnych sklepów Pabii. Dlaczego wybrał Wólczankę? - Pracowałem kiedyś w tej firmie. Od ponad roku współpracowałem z nią. Poza tym sądzę, że prezes Rafał Bauer docenił to, co robiłem dla Pabii Fashion - mówi C. Półtorak. Co na to prezes Wólczanki? - Nie chcę wdawać się w polemiki i komentarze. Pan Półtorak zna rynek. Nie widzę problemu, dopóki nie będzie skazany prawomocnym wyrokiem - mówi Rafał Bauer, prezes Wólczanki.
Niechciana spółka
13 lutego br. zarząd Próchnika poinformował o odstąpieniu od umowy w sprawie kupna 100% udziałów firmy odzieżowej Pabia-Fashion. Jak twierdzi giełdowa spółka, ukryto przed nią istotne dane dotyczące sytuacji finansowej Pabii Fashion, a jednocześnie zawyżono wartość tej firmy. Chodzi tu o transakcje kolekcją Wólczanki. Próchnik podał, że złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z tą sytuacją. - Zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Dodatkowo, bez naszej wiedzy, pozbyto się najcenniejszych aktywów firmy - dlatego wypowiedzieliśmy umowę. Udziały Pabii Fashion czekają na starego właściciela - komentuje K. Okoński.
Olav Fashion i osoby powiązane z transakcją złożyły kontrzawiadomienia. Pabia Fashion złożyła wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu.
Komentarz
Bajka o żelaznym wilku
Historia przejęcia Pabii Fashion brzmi jak bajka o żelaznym wilku. Próchnik w ciągu kilku dni zdecydował się na kupno firmy, której do końca nie znał. Mimo to
podpisał umowę, w której zaznaczył, że znana jest mu sytuacja finansowa spółki. Ta ostatnia była delikatnie mówiąc nie najlepsza, pojawiały się też "smaczki", jak 3-letnia umowa pracy jednego z pracowników bez
możliwości wypowiedzenia z wynagrodzeniem
miesięcznym 10 tys. zł netto. Zdaniem zarządu
Próchnika doszło do jawnych nadużyć, a spółka została po prostu oszukana. Stąd decyzja o anulowaniu umowy. Oponenci Próchnika twierdzą, że zarząd wykorzystywał informacje o kupnie Pabii Fashion po to, aby podgrzać
i podbić kurs giełdowej spółki. O tym, jak było,
najprawdopodobniej zadecyduje sąd.